ARCHIWUM AKTUALNOŚCI
W samo okienko (12)
Piłka przy nodze
25.12.2012r.
Murawa na urodzinowym torcie MKS-u z okazji 20-lecia lśniła soczystą zielenią w błysku fleszy i była gładka jak stół. Aż przyjemnie ją było kroić i smakować, bo wręcz rozpływała się w ustach. Podobnie ma wyglądać nowa nawierzchnia na debrzneńskim stadionie, gdy ten już wkrótce przejdzie odpowiednią kurację odmładzającą. Gdy jupitery zgasły po sobotniej, iście rockowej Gali Jubileuszu MKS-u, echo głośnych rozmów jeszcze długo tliło się w czerwono-niebieskiej lagunie. Nic dwa razy się nie zdarza.

"Szatnia" gości przybyłych na uroczystość wypełniła się niemal w stu procentach, a bez wątpienia ogromnym, pozytywnym zaskoczeniem było pojawienie się Pawła Kryszałowicza. Popularny "Kryszał" i jeszcze trzy osoby zaproszone ze Słupska miały w sumie najdalej, a mimo mroźnej pogody i przedświątecznego zgiełku pojawili się w pewnym byłym, słupskim mieście, gdzie najlepsze piwo jest. Co więcej - dotrwali do końca i zostali na "pomeczową konferencję". Naturalnie potwierdzali wcześniej udział w urodzinach, ale wiadomo jak to często bywa. Nie wszystkim chciałoby się tarabanić na koniec województwa, zawsze coś może wypaść w ostatniej chwili, bez względu na to czy to prawda, czy nie. A tu proszę, osoba wielokrotnego reprezentanta Polski zawitała w nasze progi.

Pełen szacun, jak mawia nowe pokolenie rodaków, bo Paweł okazał się być "swoim" człowiekiem. Tuż po wejściu na hol w sali widowiskowej CKST przedstawił się grzecznie, choć robić tego nie musiał. Później jeszcze nie raz udowodnił, że jego zachowanie nie było na pokaz. Wiem, że zdarza się to nieczęsto w dzisiejszym świecie, wypchanym po brzegi celebrytami z pierwszych stron mediów, którym bąbelki "wody sodowej" wychodzą przez uszy.

Przy tradycyjnym, wręcz wigilijnym schabowym rozmawialiśmy z "Kryszałem" m.in. o sporych wyzwaniach stojących obecnie przed klubami w pozyskiwaniu finansowania na działalność. Cieszy fakt, że zgodziliśmy się co do sposobu zarządzania klubem, tzn. opierania piłki dorosłej na wychowankach nawet kosztem krótkoterminowej obecności drużyny seniorów w niższej lidze i wzmacniania szkolenia piłkarzy od najmłodszych lat, czytaj taka nasza skromna Akademia Piłkarska. Podobnie jak dla Gryfa Słupsk, nadrzędną dla nas wartością jest równowaga, odpowiedni balans w rozwoju klubu, a nie "pompowanie balonu". Przez owo pompowanie mam na uwadze np. ściągnięcie kilku zawodników spoza Debrzna grających na poziomie trzeciej-czwartej ligi, za których trzeba byłoby oczywiście słono zapłacić jak na lokalne warunki, a następnie co miesiąc wykładać tysiące złotych na tzw. stypendia. Może i w ten sposób udałoby się awansować o klasę rozgrywkową czy dwie wyżej, ale w dłuższym terminie przynosi to tylko i wyłącznie drenaż klubowego skarbca, rosnące zadłużenie i w końcowym efekcie głośne pęknięcie "balonu". Niezwykle ważne jest utożsamianie się kibiców z klubem. Jeżeli w takim zespole grałoby zaledwie dwóch-trzech miejscowych, to z pewnością nie byłoby górnolotnie mówiąc więzów krwi i na pagórkowatych trybunach nie zasiadałoby co mecz 100-150 osób. Zjawisko "pompowania" można zaobserwować chociażby kilkanaście kilometrów od Debrzna. Tam klub gra w trzeciej lidze, a na mecz przychodzi 10-15 widzów. Zapytam wprost: dla kogo oni grają?

Podobnie było m.in. w klubie Kmita Zabierzów. Jerzy Kowalik, prezes zaprzyjaźnionej z nami Akademii Piłkarskiej 2011 Zabierzów, opowiadał, że jako trener przebył z Kmitą długa i krętą drogę od "okręgówki" do pierwszej ligi. Zespół gościł takie drużyny jak Widzew Łódź czy Śląsk Wrocław, a na trybunach ludzi ubywało, bo nienamacalna wartość jaką jest utożsamianie się kurczyła się z każdym awansem. Dodatkowo - klub utonął w długach i upadł, większość zawodników przeszła do Sandecji Nowy Sącz. Obecnie drużyna z Zabierzowa występuje w piątej lidze, a na trybunach zasiada około 200 osób na każdym spotkaniu, bo grają lokalesi.

Zatem piłka przy nodze. Nie "pompujemy" balonu, bo znacznie korzystniej jest rozwijać coś krok po kroku. Tak jak w życiu, lepiej jest jeść coś małą łyżeczką po trochu, a nie chochlą, bo można się zadławić.

PS. Mateusz - dziękuję za pierwsze recenzje!

                                                                     (©arek.lewenko@interia.pl)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::