ARCHIWUM AKTUALNOŚCI
W samo okienko (17)
Wpuszczeni w kanał
05.02.2013r.
Z szerokim uśmiechem wspominać można czasy - odległe o jakieś dwadzieścia lat - kiedy szło się do kiosku w czwartek, aby kupić poniedziałkowe wydanie krakowskiej gazety "Tempo". Nie ma tu błędu. Kolportaż miał takie tempo, że "Tempo" dostarczał z kilkudniowym opóźnieniem. Warto było jednak czekać, bo nigdzie indziej nie można było znaleźć tak obszernych relacji z piłkarskich lig zagranicznych. Nie wspomnę o tym, że jeszcze nawet w 1993 roku trudno było znaleźć w ciągu całego tygodnia aktualnych wyników i tabeli z MKS-em Debrzno w klasie A... Tego akurat Majowie też nie przewidzieli.

Przeglądam się w lustrze i z zadowoleniem stwierdzam, że nie przypominam dinozaura. Potrafię sobie wyobrazić, że dla wielu przytoczone powyżej dwa fakty są jak ołowiane kule, ciągnące na dno zapomnienia całą erę przed internetową. Bo w głowie się nie mieści, aby na informację, kto np. strzelił gola w sobotnim meczu Arsenal - Chelsea trzeba by czekać do czwartku... Brzmi to kosmicznie, nieziemsko, bo teraz przecież wynik z najodleglejszego pola rozgrywek klasy B pojawi się na ekranie mobilnego urządzenia tuż po końcowym gwizdku. Ale to nie był najlepszy numer tamtych mediów.

Najbardziej spektakularny był jednak redaktor "Szpak" i ówczesna filozofia zarządzania widzem. Niejednemu scyzoryk sam się otwierał, gdy redaktor dźwięcznym głosem wypowiadał podczas czy to piłkarskich mistrzostw świata, czy jakichś innych europejskich rozgrywek pucharowych, następujące słowa: "Proszę Państwa, w dalszym ciągu wynik spotkania 1:1, co oczywiście jest niezwykle interesujące w kontekście drugiego meczu rozgrywanego równolegle. Naturalnie nie zdradzę rezultatu tamtego meczu, na którego retransmisję gorąco zapraszam." I tutaj jakby lont odpalił u każdego kibica, który szybko wybuchał ze wściekłości na takie traktowanie, a potem równie błyskawicznie chłonął, bo nic nie wskórał z bezradności. Nie było jeszcze czegoś takiego jak choćby telegazeta, gdzie można by było szybko sprawdzić co i jak. A tak to tkwiłeś przed ekranem jak zakładnik, czekając na ten drugi mecz z zapałkami w powiekach, by nie usnąć.

Teraz media aż prześcigają się kto pierwszy poda wynik, kto szybciej wpuści kibica w swój kanał informacyjny i będzie go tam trzymać jak najdłużej. Uważajcie na siebie.

Z innej beczki. Kiedyś był taki program "Disco Relax", który miał rzesze swoich telewidzów, bo w niedzielne przedpołudnie relaksował przez godzinę, choćby przed trudnymi meczami. Królowa była wtedy też jedna i nie nazywała się Doda, tylko Shazza. Ta filigranowa brunetka niejednokrotnie ubierała koronę za najlepszy przebój tego gatunku muzyki, będąc bez wątpienia gwiazdką Polsatu. Potem Big Cyc śpiewał o niej: "Skąd mogłem wiedzieć, że jesteś facetem?!". Jednym słowem polowanie na czarownice. Nie było wtedy jeszcze kanału youtube.pl. Tej filmowej ikony internetu nie było również wtedy, gdy na meczach wyjazdowych MKS-u brylował Damian K., intonując głośno pierwsze słowa hitu, by już po chwili wprawić cały autokar w kołysanie w rytmie "Jesteś szalona!". A potem można było wybierać przeboje jak w grającej szafie. Wszystko chłopaki zanucili i to bez karaoke. Że też tego wtedy nie nagrywano...

Teraz piosenka "Ona tańczy dla mnie" bije rekordy otrzymanych odsłon w sieci, widownie stadionów i hal szaleją na jakiej punkcie w czasie meczów. Istny szał! A wystarczyło wrzucić jeden filmik do kanału i to za darmo.

                                                                     (©arek.lewenko@interia.pl)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::