ARCHIWUM AKTUALNOŚCI
W samo okienko (52) - Sajens fikszyn 23.09.2014r.
"To nie jest żadne sajens fikszyn!" - zagrzmiał Piękny Lolo, który eksplodował w końcu niczym wulkan. Na moment chwila wkroczyła dumnie na scenę. Ale tylko na moment, bo Piękny Lolo, którego ulizana na lewo zawadiacka grzywka nawet nie drgnęła przy erupcji złości, dodał: "Jak nie wierzycie to przeczytajcie sami albo obejrzyjcie film dokumentalny" i rzucił książkę na stolik.

- Co się Lolo wściekasz? - próbował uspokoić nastrój wydziarany Tatuaż, który sam nie wiedząc dlaczego poszedł w ślad za piłkarzami i zaczął zdobić ciało rysunkami. Na ramieniu Indianin, na przegubie ramion gwiazdy, przynajmniej tyle było odsłonięte.

Piękny Lolo popatrzył nieco spokojniejszym wzrokiem po kolegach z Klubu Czytelników z miną, która wysyłała zakodowany sygnał "Gówno wiecie. Mam Was w d...", a następnie sięgnął po książkę "Wielki Widzew" i schował do plecaka.

Obraz Klubu Czytelników, zbierającego się cyklicznie w Barze "Samobuj" (przypominam, że to pisownia oryginalna), nie wpasowywał się w stereotypowe ramy. Próżno było tu dostrzec dym z fajek, głęboką zadumę na twarzach, kontemplację i potok wypowiadanych, nieprzerywanych recenzji i dyskusji, odmierzanych przez tykający w kącie przedwojenny zegar. Zamiast tego pasja Czytelników malowana była poprzez żywiołowość, spontaniczność, wystrzeliwane salwy krótkich acz zjadliwych czasami opinii, ale z respektem w świetle Fair Play, a czas przeznaczony na rozmowy mierzony był w opróżnianych do dna kuflach. Po trzecim trzeba było iść do domu.

- Lolo ma rację. To nie jest jakaś tam fantastyka - wdarł się wślizgiem do rozmowy Gazz. Jedni twierdzą, że jego ksywka wzięła się stąd, że uwielbiał wodę gazowaną, a inni opowiadali że żywcem przypomina Angola: łysy, średniego wzrostu, zbity w sobie z wiecznie lekko zaczerwienionymi policzkami. - Ojciec opowiadał mi o tamtych meczach. Potem i tak sprawdziłem to na fejsie z kolegą z Liverpoolu. Czysty real, żadna ściema. Malutki Widzew pogrążył wtedy wielki Liverpool - dodał i łyknął Kroplę Bez Kitu.

- Przecież Lolo wie, że udawaliśmy głupków - wtrącił Hans. Ten wysoki, szpakowaty blondyn z uśmiechem ostrym jak żyleta, znał na wyrywki wszystkich z Bundesligi. Pozostali członkowie Klubu żartowali z niego, mówiąc że jest lepszy i bardziej poinformowany niż portal transfermarkt. Na szczęście nie był tylko chodzącym archiwum niemieckiej piłki. - Książka "Wielki Widzew" jest lekturą obowiązkową, jeśli ktoś chce sobie pokrzepić serce historycznymi sukcesami polskich drużyn w europejskich pucharach. Wtedy były i charakter i wynik, a nie żel i reklamy, jak teraz.

Opisana historia Widzewa to nie tylko charakter i wyniki. To ballada o futbolowych wojownikach, kilku już nieodżałowanych, którzy sprawili że marka WIDZEW stała się drogocennym produktem eksportowym, wręcz hitem w Europie, przez kilka sezonów.

- Gazz, a co powiesz o "Futbolu obnażonym"? - Hans zarzucił wędkę, zmieniając nurt rozmowy, gdy barman postawił przed nimi trzecią kolejkę.

Gazz najpierw dopił wodę, bo zawsze lubił być na gazie zanim cokolwiek powiedział. Że niby bąbelki dodawały mu otuchy.

- Bujdy na resorach. Przereklamowane. Napisał to jakiś Anonim - ocenił zwięźle.

- Eee, no co Ty? - odezwał się wreszcie Zioło, jakby dźgnięty i obudzony z letargu. Zioło był wysoki, dobrze zbudowany, nosił dredy i kiedyś pracował w dokach w Rotterdamie. Podobno oglądał na żywo Jerzego Dudka, jak grał w Feyenoordzie. - Przecież facet pisze o największych tajemnicach z szatni Premier League?! Tak przynajmniej zachęcają na okładkach.

- Nie bądź naiwny. Z dużej chmury mały deszcz - uciął Gazz, po czym widząc wyczekujący wzrok innych, kontynuował: - Ten Anonim opowiada różne historyjki, które niby są wyciągnięte z szatni, ale bez konkretów. Równie dobrze Ty mógłbyś to sobie sam wymyślić. Za mało konkretów, za dużo owijania w bawełnę.

- Jest jeden epizod wart przeczytania i analizy - rzekł Hans, a Gazz zerknął na niego, jakby ktoś nagle przyłapał go na kłamstwie. - To część poświęcona agentom piłkarskim, którzy są często niewidocznymi czarodziejami pompującymi ceny graczy ile można. A co do reszty, to zgadzam się z Gazzem.

Piękny Lolo sięgnął do plecaka i wyciągnął grubą książkę w brazylijskich barwach. Tytuł "Futebol. Brazylijski styl życia". Autor: Alex Bellos. Przechodzący obok barman zerknął na stolik i oznajmił Czytelnikom z uśmiechem: - Czytałem. Uważajcie, bo to również nie jest sajens fikszyn.

- Chociaż jeden rozumie o co w piłce chodzi - Piękny Lolo skarcił pozostałych słowem, a w plecy oddalającego się barmana posłał uśmiech zadowolenia.

                                                                     (© arek.lewenko@interia.pl)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::