AKTUALNOŚCI
W samo okienko (64) - Pierścień Arabelli12.10.2015r.
W peerelowskich realiach dzieciom serwowano seriale pełne magii, jak choćby czeski film o księżniczce barwy blond i jej zaczarowanym pierścieniu. Wystarczyło przekręcić klejnot na palcu, wypowiedzieć życzenie i można było dokonywać cudów. Arabella, Rumburak, garbaty diabelski tercet: Blekota, Mlekota i jakiś-tam-kota kotłowali się w swoich intrygach na czarno-białym ekranie. Określenie "czeski film" zdobyło Oskara w kategorii: "nikt nie wie o co chodzi, ale wszyscy się cieszą".

Czy Radoslav Latal pożyczył pierścień od Arabelli i bawi się nim regularnie co tydzień w rodzimej piłkarskiej ekstraklasie? Media więcej czasu poświęcają koszmarowi na Bułgarskiej w Poznaniu, gdzie Lech zainstalował sobie czerwoną latarnię i świeci alarmująco wysyłając sygnał S.O.S, nie mówiąc już o stołecznej Legii, której Prezes zniknął jakiś czas temu ze szkła ekranów i pierwszych stron gazet w poszukiwaniu następcy Wikinga Berga. Nowym trenerem został mianowany "Generał" Stanisław Czerczesow, były bramkarz Spartaka Moskwa. Ktoś spostrzeże, że nadal mimowolnie napotykamy skamieniałości z czasów zaborów. Weźmy liczne transfery piłkarzy z Legii Warszawa do ligi rosyjskiej, a teraz trener ze wschodnim paszportem zameldował się w Parku Łazienkowskim.

Pieniądze to nie wszystko. Idąc tropem historycznego zaborczego piętna nic dziwnego, że w składzie wspomnianego wyżej Piasta mają chłopaków zza południowej granicy niczym najemników z armii jej cesarskiej habsburskiej mości. Czyżby wystarczyło, że Gliwiczanie ściągnęli do siebie duet Kamil Vaćek i Martin Nespor, po czym "piracki statek" pod dowództwem Latala zaczął łupić z ligowych punktów do cna każdą napotkaną na ich drodze fregatę? Co ciekawsze- stało się to po odejściu najlepszego strzelca z ubiegłego sezonu, czyli Wilczka, który popłynął głodny sukcesów do Italii.

Zacząłem wertować wywiady z małomównym Latalem, doszukując się jego trenerskich tajemnic. Swoim dotychczasowym zachowaniem naszkicował sobie portret "Admirała", o delikatnym acz srogim obliczu, zdystansowanego, szukającego czegoś za horyzontem, mocno trzymającego ster swojej łajby, któremu starł z twarzy jakikolwiek uśmiech. Tylko w momencie zdobycia gola przez jego drużynę należy odnotować wybuch radości, głośny jakby wypalił celnie z armaty.

Latal powiedział w jednym z wywiadów tak: "Futbolu po prostu nie da się oszukać. Tyle, ile dasz mu od siebie, tyle otrzymasz od niego w zamian". Jego inna wypowiedź, mówiąca o tym, że nie przejmuje się obecnie pozycją lidera, bo celem jest awans do czołowej ósemki ekstraklasy, przypomniała mi sentencje wypowiadane z uporem maniaka przez niemieckiego trenera Otto Rehhagela, gdy w sezonie 1997/98 wprowadził 1.FC Kaiserslautern do Bundesligi i... zdobył tytuł mistrza Niemiec. Po każdym wygranym spotkaniu Rehhagel kokietował dziennikarzy, mówiąc im, że właśnie zdobył kolejne trzy punkty, aby utrzymać się w Bundeslidze, a w środku pewnie chichotał z opowiadanego dowcipu, bo przecież marzył o tytule mistrzowskim. Skończyło się nieoczekiwanym triumfem, bo nikt nie zdołał rozszyfrować taktyki Rehhagela.

Na jak długo Latalowi posłuży Pierścień Arabelli i jego szczęście? Oby gdzieś nie pojawił się kruk Rumburaka i nie zawinął mu tego klejnotu. Czech pokazał, że bogate doświadczenie z występów w Schalke Gelsenkirchen, procentuje na ławce trenerskiej, a nie na ławce w parku.

(© arek.lewenko@interia.pl)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::