AKTUALNOŚCI
W samo okienko (85) - Kiwanko rundy21.12.2016r.
Na piłkarskim Olimpie wieje nudą od dekady. Złota Piłka turla się na przemian od nogi Cristiano Ronaldo do nogi Leo Messiego. Zmieniają się miejscami niczym w reżimowym rządzie - raz ten jest prezydentem, raz tamten - premierem. A na horyzoncie nie widać na razie kogoś, kto mógłby tę hegemonię przełamać, choć chętnych co niemiara.

Żadna z powyższych postaci nie wygrała w moim rankingu mijającego roku pod tytułem "Kiwanko rundy", czyli nieoczekiwany drybling na murawie, rozpisany na kilka miesięcy jak wielowątkowa opera mydlana.

CHOJNICZANKA. Rewelacja rundy jesiennej zaplecza polskiej ekstraklasy. Na bok odrzućmy psioczenia i miauczenia na temat poziomu rodzimej futbolówki, bo nie w tym rzecz. Jak przystało na lokalny patriotyzm, trzeba podkreślić super rezultat klubu, który w poprzednich sezonach dzielnie sytuował się w środku tabeli, a za każdym razem Chojniczankę wskazywano na kandydata do spadku. A tymczasem klub budowany na zasadzie "tysiąca sponsorów" zameldował się na półmetku rozgrywek powyżej oczekiwań. Odległość z Grodu Tura od Grodu Dzika liczyć można w starej mierze, czyli jeden różaniec, bo oba miasta mają bogatą historię, wywodzącą się ze średniowiecza i wojen polsko-krzyżackich. Walka o ekstraklasę trwa i czy Chojnice pójdą w ślady jeszcze mniejszej na mapie Niecieczy - przekonamy się na wiosnę.

BYKI Z LIPSKA. Przed rozpoczęciem nowego sezonu Bundesligi pisałem o drużynie z Lipska jako wielkiej niewiadomej, która za pomocą eliksiru dodającego skrzyyydeł w kilka sezonów przeszła z niższych lig niemieckich aż na najwyższy szczebel i... przed środowym starciem z Bayernem Monachium plasuje się na drugim miejscu. Szok, niedowierzanie, skowyt zazdrości innych, wypominających RB Lipsk brak tradycji, tak jakby wiek klubu miał decydować o tym, gdzie ma grać. Ultra ofensywnie ustawiona jedenastka z byłego terytorium NRD (proszę postawić sobie piątkę, za poprawne przypomnienie i rozszyfrowanie tego skrótu) robi furorę i sieje postrach u kolejnych rywali. Są jak wściekły byk, który wszedł na arenę Bundesligi i cholernie trudno go pokonać. Jak długo starczy mu pary z nozdrzy? Jest duża szansa, że pojawi się na rodeo Ligi Mistrzów.

LEGIA. Pamiętam pierwsze memy po wyeliminowaniu z sercem na ramieniu amatorskiego mistrza Irlandii, w których to zastanawiano się jak stołeczny klub trafił do Ligi Mistrzów, przyrównując ten wyczyn między innymi do wejścia żyrafy na drzewo, itp. Sen o warszawskiej Lidze Mistrzów ziścił się i kiedy na dzień dobry mistrz Polski został gładko wypunktowany przez Borussię Dortmund (0:6), a następnie Real Madryt (1:5), Legia sama dorzuciła drew do ogniska drwin. Konia z rzędem temu kto finalnie obstawiał, że wyjdą z grupy, zgarną kupę forsy w tym mistrzowskim kasynie i awansują do Ligi Europy?! Jeden wielki cud nad Wisłą, a raczej koktajl - bo wszystko to w skandalu burd na trybunach, konfliktu w zarządzie klubu w momencie, gdy dotarli do piłkarskiego El Dorado. Istne kiwanko rundy.

NIEUZNAWANI. Tutaj chodzi raczej o wykiwanie FIFA, czyli zorganizowanie sobie własnych mistrzostw z olbrzymią szansą na finalny triumf i trafienie na pierwsze strony gazet. Kto należy do tej grupy zbuntowanych czy też "wyjętych spod prawa"? M.in. Hrabstwo Nicejskie, Laponia, Oksytania, Górny Karabach, Padania (mistrz Europy), Pandżab, Iracki Kurdystan, Somaliland, Cypr Północny, archipelag Chagos i gospodarz mistrzostw świata oraz tegoroczny triumfator turnieju - Abchazja, odłączona część Gruzji, będąca pod protektoratem Rosji. Nie jest jednak tak łatwo przyjechać na te zawody, bo względy wizowe, czyli polityczne, odgrywają niebagatelną rolę. W tym roku musiano znowu "lepić" zestaw 12 uczestników, bo np. Katalonia wycofała się, nie chcąc rywalizować z drużynami Zanzibaru, Grenlandii czy Rapa Nui, które zresztą też nie przyjechały. Aha - prezydentem ConIFA (czyli nie-FIFA) jest Lapończyk, choć nie jest to Święty Mikołaj.

(© arek.lewenko@interia.pl),

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::