AKTUALNOŚCI
W samo okienko (90) - Gorączka derby 10.04.2017r.
Podczas podróży samolotem niektórzy szybko "odlatują" i przycinają komara, inni nerwowo wypatrują przez okieneczko twardej ziemi, bo na niej czują się najpewniej. Aby zabić interwał między startem i lądowaniem można również sięgnąć po pokładowy magazyn i zatopić wzrok w lekturze lub tylko pooglądać obrazki, jeśli język obcy ni w ząb.

Akurat trafiło mi się jak ślepej kurze ziarno. Strona 48 biuletynu sieci WIZZAIR i artykuł, który budzi lepiej niż kawa. Idzie o piłkarskie derby. Anglicy, którzy wymyślili to zjawisko, mają kilka definicji. Ta najbardziej standardowa, bez fanfar i przytupu, mówi, że derby sportowe to zawody sportowe z udziałem drużyn, najczęściej dwóch, z jednego miasta lub regionu. Skąd wzięła się sama nazwa? Ponoć najstarsi Brytyjczycy pamiętają, że zanim jeszcze zaczęli jeździć lewą stroną, określenie pochodzi od meczu piłkarskiego rozgrywanego w mieście Derby (w jednej drużynie grali zawodnicy z jednej części miasta, a w przeciwnej ekipie z drugiej).

Dodając nieco oliwy do ognia, przytoczmy inną interpretację. Derby to "dwa zespoły, jedno miasto: pojedynek, w którym rodzą się bohaterowie i legendy". Nic dodać, nic ująć? Może i tak, ale najbardziej uszczypliwe wyjaśnienie niczym zdetonowanie petardy na trybunach jest chyba autorstwem legendarnego trenera FC Liverpool. Gdy zapytano go o nadchodzący pojedynek pomiędzy jego zespołem a lokalnym rywalem zza płotu, czyli Everton Liverpool, Bill Shankly skwitował to następująco: "W Liverpoolu są dwie najważniejsze i najlepsze drużyny: FC Liverpool i... jego rezerwy". Takie słowa potrafią podkręcić gorączkę derby, bo strzelenie gola i zwycięstwo w takim meczu są na wagę złota.

Ronald Reng, autor reportażu w pokładowym magazynie WIZZAIR, sięga do kilku europejskich przykładów, jak do mitologii futbolu. Mamy zatem szkocki klasyk w Glasgow pomiędzy Celtic a Rangers, gdzie 90 minut na murawie jest wypełnione po brzegi rywalizacją sięgającą wieków. Futbol wydaje się przy tym tylko dodatkiem, bo mamy tutaj przede wszystkim zderzenie religii katolickiej i protestanckiej, zapasy słowne robotników z klasą średnią, czy wreszcie pojedynek na okrzyki pomiędzy zwolennikami dwóch przeciwstawnych opcji politycznych.

Ciekawą anegdotę można przytoczyć o osobie Denisa Law. Dziś już 77-letni Szkot stał się "nieszczęśliwym bohaterem" Manchesteru. W latach 1962-1973 grał w barwach United, gdzie między innymi zdobył 273 gole, a w 1964 roku został uznany najlepszym piłkarzem w Europie przez France Football. Syn rybaka pod koniec swojej kariery przywdział koszulkę Manchester City, a dzień 24 kwietnia 1974 roku zapamiętał na dobre. Albo przynajmniej kibice Manchester United mu go nie zapomną. Otóż w 81. minucie derby włókienniczego miasta w Anglii, Law strzelił gola na 1:0 dla City i takim wynikiem zakończył się ten mecz. Dla United ta porażka oznaczała także spadek do drugiej ligi... Zatem Law, którego statua pręży się po latach przed stadionem United, przybił gwoździa nie w to miejsce co trzeba, mówiąc we wspomnieniach: "Patrząc na wszystkie te zdobyte gole, właściwe strzeliłem jednego, którego nigdy nie chciałem strzelić".

Reng zagłębia się również w derby Zagłębia Ruhry, czyli Borussia Dortmund kontra Schalke Gelsenkirchen, opowiada o bratobójczych pojedynkach rodziny Baresi (Franco kontra Giuseppe) w Mediolanie, czyli AC Milan przeciwko Inter. Na koniec serwuje krótką notkę o "partyzantach Diego", jak Reng określił wyciągnięte z głębokiej studni zapomnienia Atletico Madryt pod wodzą argentyńskiego trenera Simeone, które w ostatnich latach stało się godnym kontrkandydatem do mistrzowskiej korony w Hiszpanii i o arcyciekawych derby z Realem w Madrycie.

Gdyby kibice mogliby wytoczyć gilotynę, zrobiliby to bez skrupułów i posłali pod nią tych zawodników, którzy dokonali "zdrady barw" i przeszli do lokalnego rywala. Ile razy trzeba się zastanowić, czy zgodzić się na taki ruch w karierze i transfer? "Pieniądze to nie fszystko" - jak brzmi tytuł jednego z polskich filmów z Markiem Kondratem w roli głównej.

Derby, czyli temperatura rośnie z każdą minutą.

(© arek.lewenko@interia.pl),

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::