ARCHIWUM AKTUALNOŚCI
W samo okienko (25)
Reksio na dobranoc
22.04.2013r.
Kiedyś usłyszałem od jednego rodowitego Poznaniaka, że przekleństwem tego miasta jest umiejętne "zamiatanie" pewnych ciemnych spraw pod dywan naturalnie przez ludzi, którzy mają władzę mniejszą czy większą w swoich rękach. Czy to tylko przywara Wielkopolan? Niestety wątpię. Ale bajka na dobranoc jest nieco inna.

Na zewnątrz wreszcie można poczuć się jak szaszłyk na grillu, gdy słońce przypieka z lekka i skóra zaczyna nabierać brązowego koloru. Podobnież co niektórzy próbują zdrapywać rdzę z pewnej postaci ligowego komiksu i malować go na brązowo, tak jak to się robi z pomnikami. Kim jest ów charakter? To oczywiście Piotr Reiss.

Po raz pierwszy miałem okazję otrzeć się o tego zawodnika, gdy podczas studiów w Szczecinie pracowałem jako dziennikarz sportowy w tamtejszym "Głosie". Miałem przywilej pisania relacji ze spotkań Pogoni Szczecin m.in. dla tygodnika "Piłki nożna" i wówczas trafił się mecz gospodarzy z poznańskim Lechem. Fakt, że napięcie na linii między kibicami tych klubów jest wyższe niż 220V, jest powszechnie znany. Przed pierwszym gwizdkiem sędziego nie było mnie jeszcze na trybunach, bo kręciłem się przed szatniami drużyn, by wyłowić kilka słów przedmeczowego komentarza. W pewnej chwili na stadion wkroczyła grupa kibiców Lecha, szczelnie otoczona kordonem policji. Odprowadziłem ich spokojnie wzrokiem do klatki przeznaczonej dla sympatyków gości i nie minęła minuta, jak z budynku klubowego wyskoczyło kilku graczy Lecha z torbami w rękach. Na przodzie gnał P. Reiss, który był kapitanem przyjezdnych. Co tam mieli w tych torbach? Zanieśli swoim kibicom pewne przybory, które najprościej rzecz ujmując w czasie meczu przerodziły się w środki pirotechniczne. Przyjezdni doskonale wiedzieli, że policja skontroluje kibiców, więc trzeba było uzbroić swoich ludzi w inny sposób.

Po latach czułem się jak prokurator w tanim sensacyjnym filmie, który z papierosem w ręku i przy szklaneczce wody ognistej zapoznaje się z aktami sprawy. Oczywiście do tego jest noc, dym z papierosa tli się dokoła, dodając scenie mrocznego efektu. Czytam zeznania jednego ze świadków: "Piotr Reiss liczył te pieniądze w pokoju przy tym facecie ze Świtu. Z tego co pamiętam tam wszystko się zgadzało, kwota była taka jaką obiecano. Teraz mi się przypomniało, że gdy Piotr Jacek do mnie zadzwonił to podawał mi obiecaną kwotę w złotówkach - to było 100 tys. zł. I kiedy ten facet przywiózł dolary to Piotr Reiss je przeliczył, a później przeliczył chyba na kalkulatorze kurs dolara żeby sprawdzić czy ta kwota w dolarach odpowiada kwocie 100 tys. zł. Wszystko wyglądało, że się zgadza. Ten działacz po przeliczeniu dolarów zostawił nas i wyszedł." A to tylko część łapówkarskiej afery z udziałem tego charakteru w roli głównej. Zmierzwiłem brwi, gdy sięgnąłem po inne zeznanie: "20 maja 1998 w 30. kolejce sezonu 1997/98 wg słów prowadzącego zawody pomiędzy Petrochemią Płock a Lechem Poznań sędziego Stanisława Żyjewskiego zawodnik Lecha, Piotr Reiss, groził mu na boisku połamaniem rąk i nóg, i straszył mafią, jeśli Lech przegra. Lech przegrał 0:1 po podyktowanym w 9. minucie rzucie karnym dla Petrochemii, a Żyjewskiemu nieznani sprawcy wkrótce próbowali podpalić dom."

Wcale się nie zdziwiłem, że P. Reiss był zamieszany w aferę korupcyjną. W końcu to przecież on był człowiekiem nr 1 do kontaktu w Lechu Poznań, bo miał i w dalszym ciągu ma szerokie wpływy zarówno wśród zawodników, jak i kibiców. Nie dziwi mnie również to, że jakimiś cudem nie został on dożywotnio zdyskwalifikowany, skoro w Poznaniu lubią "zamiatać pod dywan". Niektórzy nazywają go "ikoną" Lecha i malują na brązowo, co rozgrzewa do czerwoności internautów, tych prawdziwych kibiców doszukujących się prawdy i potępiających piłkarzy-handlarzy punktami. I nie ma wytłumaczenia, że "on jest przecież w porządku, tylko złych kolegów miał". W ostatnią niedzielę P. Reiss, noszący również przydomek "Reksio", strzelił gola w ekstraklasie Zagłębiu Lubin na dobranoc. Dzieci lubią bajki. Ja i owszem, ale podrabianych ikon nie kupuję.

                                                                     (© arek.lewenko@interia.pl)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::