ARCHIWUM AKTUALNOŚCI
Ligowe obrachunki - seniorzy 22.06.2005r.
Sezon 2004/05 dobiegł końca. Minęło kilkanaście dni od ostatniego meczu ligowego MKS-u, można zatem na spokojnie pokusić się o próbę podsumowania występów naszego klubu na boiskach słupskiej okręgówki. Dziewiąta lokata w końcowej tabeli pozwoliła utrzymać się w lidze bez konieczności przedłużania sezonu o nerwowe baraże. Wreszcie, pierwszy raz od 2002 roku piłkarze mają dłuższą przerwę między rozgrywkami wiosennymi i jesiennymi, co jest podwójnie ważne, jeśli weźmie się pod uwagę jak intensywną rundę mają za sobą. Nigdy wcześniej MKS nie grał tak często w systemie niedziela-środa-niedziela, jak właśnie teraz. Odpoczynek od futbolu przyda się bez żadnych wątpliwości.
Jaki to był sezon dla czerwono-niebieskich? Naprawdę niewiele zabrakło byśmy zajęli siódme miejsce, najwyższe w historii startów w słupskiej okręgówce. Wystarczyło utrzymać prowadzenie w jednym z dwóch meczów wyjazdowych, w Miastku lub Czarnem, wystarczyło przynajmniej zremisować u siebie z Koralem, wystarczyło dokładnie i w odpowiednim momencie sprawdzić jednego z zawodników SC Karola w pamiętnym meczu w Pęplinie... Tak można by gdybać jeszcze długo, ale nie ma to większego sensu. Jesienią kilka oczek "wyrwaliśmy" przecież rywalom w końcowych minutach meczów, wiosną sytuacja odwróciła się, w ogólnym rozrachunku szczęście i pech były więc na wyrównanym poziomie. Trzeba docenić to dziewiąte miejsce, bo sam początek ligi (4 porażki) był słabiutki i mozolnie musieliśmy się piąć w górę tabeli. Mirosław Łepek przejął zespół dosłownie dwa tygodnie przed sezonem, co też nie ułatwiło mu zadania. Zanim poznał zespół, zestawił go "po swojemu", musiało minąć trochę czasu. MKS zasłużył w edycji 2004/05 na opinię bardzo solidnej ekipy środka tabeli, mogącej sprawiać kłopoty nawet czołowym zespołom ligi, ale i notującej niespodziewane wpadki ze słabeuszami. Przykłady? Mecz - horror w Bytowie (porażka w hokejowych rozmiarach 5:7), remis 3:3 w Czarnem, szczęśliwy dla... gospodarzy. Na drugim biegunie fatalne mecze z Koralem (obydwa), klęska u siebie z Błękitnymi, 0:5 w Bruskowie Wielkim czy katastrofalna postawa w Człuchowie. Więcej jednak było tych lepszych meczów, co złożyło się na dobry, końcowy rezultat sezonu. Podkreślić warto skuteczną grę czerwono-niebieskich w wiosennych spotkaniach wyjazdowych. Strzelaliśmy poza domem sporo goli a i punktów zgromadziliśmy nadspodziewanie dużo. Ogólnie MKS grał otwartą piłkę, co nie zawsze przekładało się na zdobycze punktowe. Zbyt łatwo niestety traciliśmy bramki (razem aż 80, co chluby nie przynosi), gra defensywy MKS-u w większości spotkań pozostawiała wiele do życzenia. To zresztą "pięta achillesowa" zespołu od kilku lat. Mnóstwo roszad w linii obrony, niestabilność tej formacji, poszukiwanie z konieczności różnych rozwiązań, nie ułatwiało zadania. Każdy z zawodników dołożył swoją cegiełkę do ostatecznego wyniku zespołu. Dla jednych był to lepszy, dla innych gorszy sezon, ale to w sporcie normalne. Pamiętajmy, że na postawę danego piłkarza ma również wpływ jego sytuacja poza boiskiem. Praca (lub co gorsza jej brak), rodzina, szkoła, czasami kłopoty zdrowotne, to wszystko rzutuje na możliwość regularnego treningu, a co za tym idzie prezentowaną potem sportową formę. Kibic widzi tylko efekt końcowy, czyli postawę na placu gry.
Spróbujemy ocenić jaki to był sezon dla poszczególnych zawodników:

Mirosław Kisełyczka - 30 meczów (29 w pełnym wymiarze czasowym), 9 goli, 3 żółte kartki.
Znakomita jesień "Dziadka" kiedy był nie tylko mózgiem drużyny, ale i strzelił wiele ważnych bramek. Wiosną już nie tak skuteczny, jednak wciąż niezastąpiony. Kapitan i dobry duch zespołu, tak jest od lat. Końcówka wiosny słabsza, dało znać o sobie zmęczenie meczami rozgrywanymi co trzy dni, co natychmiast odbiło się na postawie także całej drużyny.

Leszek Beger - 29 (22), 14, 3.
Aż 14 goli Leszka, czy tylko czternaście? Zdecydowanie to drugie... Beger miał tyle szans na kolejne bramki, że z powodzeniem mógł zostać królem strzelców ligi. Wiosna niestety słaba w wykonaniu jednego z najbardziej doświadczonych piłkarzy MKS-u z czego sam zawodnik najlepiej zdaje sobie sprawę. Poprawa dyspozycji możliwa i konieczna, bo ciągle to między innymi na "Letku" będzie się opierać gra ataku czerwono-niebieskich. Następców nie widać, a i Beger jest przecież w najlepszym dla piłkarza wieku. Oby jesienią udowodnił niedowiarkom jak być skutecznym.

Radosław Wójtowicz - 28 (24), 8, 7.
Niemal niezastąpiony, opuścił zaledwie dwa mecze pauzując za kartki. "Zola" wiosną spełniał z konieczności bardzo często rolę prawego obrońcy, zamiast hasać z przodu. Zaledwie trzy występy w ataku na wiosnę zaowocowały aż pięcioma bramkami! Piłkarz, który stale czyni postępy i stał się już teraz jednym z najważniejszych ogniw drużyny.

Radosław Petrecki - 25 (24), 0, 2, 1 czerwona kartka.
Dyrygent defensywy, stoper, na którym ciąży największa odpowiedzialność za postawę tej formacji. "Dyzio" wywiązywał się ze swoich zadań jak należy, ale i jemu, szczególnie w końcówce sezonu zdarzyły się słabsze występy. Zadania nie ułatwiają mu ciągłe zmiany partnerów w bloku defensywnym.

Ireneusz Nowak - 25 (20), 3, 6.
Efektowny gol ze Spartą podkreślił udany sezon "Łapki", który zdominował lewą stronę pomocy w MKS-ie. Bramek nie za wiele, za to wiosną zaliczył bardzo dużo asyst, co czyni go piłkarzem niezwykle przydatnym zespołowi. Trzeba jednak mu wytknąć, że w grze obronnej nie zawsze ma dość sił i determinacji, aby spełnić wymaganą od niego rolę.

Paweł Władyczak - 23 (14), 2, 0.
"Władek" najbardziej solidnie z całej kadry zespołu przepracował zimę, dobrze prezentował się w sparingach. W lidze w części meczów ustawiany na prawej stronie drugiej linii, gdzie nie czuł się najlepiej. Znacznie bardziej udane były jego występy w środku pomocy. Dobry sezon piłkarza, który spełnia coraz ważniejszą rolę w zespole. Szkoda tego karnego w Pęplinie...

Bartłomiej Grochowina - 22 (8), 1, 1.
Dobra jesień Bartka, kiedy grał częściej, lepiej i miał mocniejszą pozycję w zespole. Wiosną stracił miejsce w podstawowym składzie, przeważnie pojawiał się na placu gry jako zmiennik. To nie była łatwa sytuacja dla bardzo ambitnego i pracowitego zawodnika. Należy mieć nadzieję, że jesienią odzyska wigor i skuteczniej powalczy o miejsce na boisku. Stać go na to.

Paweł Wegner - 21 (16), 7, 4.
"Gorąca głowa", niepokorny, bezkompromisowy, z młodzieńczą fantazją, która czasami obraca się przeciwko niemu, ale... "Diabeł" może zapisać miniony sezon po stronie plusów. Kilka efektownych goli, asysty, postęp w grze. Od maja w wojsku i w najbliższym czasie za dużo nie pogra.

Piotr Binkiewicz - 20 (8), 0, 3.
Nic nie zmienia się od lat. Jeśli tylko skupia się na wydarzeniach boiskowych i swoich zadaniach do wykonania, jest istotną postacią w drużynie. Ustawiany na wielu pozycjach w zespole, wszędzie sobie poradził. Świadczy to o jego wszechstronności, choć sam zawodnik z tych ciągłych zmian w ustawieniu zadowolony do końca nie jest...

Daniel Janusz - 19 (16), 0, 1.
Po nieudanej jesieni (konflikt z trenerem, a potem wyjazd zagraniczny) pomyślny powrót do zespołu w rundzie rewanżowej. Ciągle nierówny, potrafi zadziwić świetną interwencją, by po chwili sprokurować zamieszanie pod naszą bramką. Potrzebna konkurencja, której wobec absencji K. Szychowskiego wyraźnie mu brakuje.

Maciej Sadowski - 17 (7), 0, 3.
Prochu nie wymyśli, ale jego zaangażowania i ambicji jeśli już pojawi się na boisku, nie sposób nie docenić. Wiosna niemal stracona, zagrał tylko kilka ostatnich spotkań. Niezastąpiony "poprawiacz humoru" w drużynie poza boiskiem...

Andrzej Jażdżewski - 15 (8), 0, 2.
Tylko 15 meczów "Okoczy" w tym sezonie, a przecież to powinien być pewny punkt obrony czerwono-niebieskich i postać coraz istotniejsza w drużynie. Tymczasem wiosna prawie zmarnowana i dobrze, że chociaż w samej jej końcówce Andrzej odnalazł swoje miejsce w klubie.

Krzysztof Szychowski - 14 (11), 0, 0.
Bronił w większości meczów rundy jesiennej. Wiosną na boisku tylko dwukrotnie, co spowodowane było obowiązkami zawodowymi i wyjazdem z miasta. Świetne warunki fizyczne i ciągle możliwy postęp, gdyby nie brak możliwości systematycznego treningu.

Andrzej Koroś - 14 (11), 12, 5 (w tym jedna w Brdzie).
Najlepszy snajper w historii MKS-u wiosną powrócił z Przechlewa i szybko okazało się, że to transferowy strzał w dziesiątkę. Dwanaście goli, to dorobek nieoceniony. "Korek" to nietuzinkowy piłkarz, jeden a najlepszych w klasie okręgowej i tylko się cieszyć, że znowu strzela bramki właśnie dla nas. Zastrzeżenia? Zbyt nerwowa gra w meczu z Koralem, co przełożyło się na istotne osłabienie drużyny.

Grzegorz Mendrek - 12 (7), 0, 3 (w tym dwie w Brdzie).
Po półtorarocznym pobycie w Przechlewie świetny powrót do MKS-u. Zawodnik z charakterem, haruje na boisku za dwóch, a przy tym wszechstronny. Wiosną odżył piłkarsko, po tym jak niewiele grał w poprzednim klubie.

Karol Gromowski - 11 (4), 0, 1.
Ambitnie walczył o miejsce w drużynie. Poczynił postępy, jeśliby porównać to co prezentuje teraz z umiejętnościami sprzed dwóch lat.

Robert Podgórniak - 10 (4), 1, 1.
Zniknął z pola widzenia po rundzie jesiennej. Nie trenuje, nie gra i chociaż szkoda każdego piłkarza rezygnującego z futbolu w wieku 21 lat, to tak naprawdę nie można robić niczego na siłę. To, czy Robert wróci do zespołu zależy wyłącznie od niego.

Sylwester Nylec - 8 (4), 1, 1.
Tylko osiem meczów Sylwka w minionym sezonie. Możliwości częstszego wspierania zespołu zablokowała praca, a także... wydarzenia z zimowej ligi halowej. Dobrze, że jest z powrotem w klubie, bo jego doświadczenie niewątpliwie przyda się na boisku jeszcze niejeden raz.

Marcin Soszka - 7 (4), 0, 0.
Kontuzja, której nabawił się jesienią w Objeździe była na tyle poważna, iż skutecznie wyłączyła go z gry do końca sezonu. Wielka szkoda, bo "Bizon" był pewnym punktem defensywy, a jego absencja pogłębiła już i tak duże problemu MKS-u w tej formacji.
Artur Markiewicz - 5 (2), 0, 1.
Zaledwie pięć meczów "Szwagra", wszystkie jesienią. Potem zaprzestał treningów i gry, co oznaczało, że ubył nam kolejny obrońca. Na przeszkodzie stanęła praca, ale chyba także trochę zwykły brak chęci Artura, który z powodzeniem mógłby powalczyć o pierwszy skład.

Krzysztof Pawlukiewicz - 4 (1), 0, 0.
Dołączył do zespołu w przerwie zimowej. Pomógł drużynie w Główczycach zaliczając jeden mecz w pełnym wymiarze czasowym. Usilnie walczy o swoją szansę.

Piotr Marek - 2 (0), 0, 0 i Marcin Wałaszewski - 1 (0), 0, 0.
Obydwaj zaliczyli śladowe występy jesienią. Chwała, że pomogli zespołowi w momencie, gdy ten przeżywał kłopoty kadrowe.

Rafał Masternak - 10 (0), 0, 0; Łukasz Jażdżewski - 9 (3), 0, 0; Grzegorz Dudek - 8 (0), 0, 0; Alan Nalepa - 7 (0), 1, 0; Jarosław Małys - 5 (1), 0, 1, 1 czerwona kartka; Piotr Grzechnik - 4 (0), 0, 1; Ryszard Żywień - 2 (0), 0, 0 i Grzegorz Pryba - 1 (0), 0, 0.
Grupę "młodych wilczków", czyli juniorów próbowanych w minionym sezonie w pierwszym zespole potraktowaliśmy całościowo. Najczęściej grali Masternak, Ł. Jażdżewski i Dudek i jak się wydaje, to właśnie oni są najbliżej miejsca w składzie na następny sezon. W dalszej kolejności wskazalibyśmy Małysa, Prybę, Grzechnika i Nalepę. Ten ostatni udanie wprowadził się do drużyny jesienią (m.in. gol w Łebie), ale na skutek nieporozumień na początku wiosny skupił się na grze w ekipie juniorskiej. W zasadzie oprócz R. Żywienia, który wyjechał z Debrzna każdy z wymienionych zawodników może w najbliższej przyszłości zaznaczyć mocniej swój udział w zespole seniorów. Potrzeba cierpliwości, pracy na treningach, ale również chęci, charakteru i determinacji samych piłkarzy oraz ułożenia właściwych relacji z trenerem.

Trzynasty sezon w historii czerwono-niebieskich z Debrzna nie okazał się pechowy. Jaki będzie ten następny, czternasty, przekonamy się już niebawem. Start ligi 14 sierpnia 2005 roku.

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::