ARCHIWUM AKTUALNOŚCI
W samo okienko (51) - Polka DJ i kocie łby 26.07.2014r.
W poniedziałek po południu włączam telewizor, a po chwili wysyłam pierwszego triumfalnego esemesa, jakbym wieścił nie lada odkrycie: "Majka ucieka w górach, 8 km do mety, 35sek przewagi". Odpowiedź przychodzi momentalnie: "Super, daj znać jak się skończy". Co tam będę czekał do końca - myślę sobie - jak tu emocje sięgają wyświechtanego zenitu. Kolejny esemes załadowany niczym torpeda do wyrzutni: "7,3km do mety i przewaga 49sek". Cisza. Odpowiedź nadchodzi trochę ostrożniej, jakby z wahaniem, bo...: "Ale zaraz Arek, czy Ty nie oglądasz powtórki z soboty? Dzisiaj chyba dzień przerwy...".

Tour de France, czyli Wielka Pętla, tak wciągnęła bez reszty, że nie zauważyłem braku stempelka LIVE na ekranie telewizora. Z przyzwyczajenia odpaliłem Eurosport, oczekując relacji "na żywo" z kolejnego etapu i widok Polaka jadącego na czele wyścigu najwyraźniej zawładnął moją wrodzoną, harcerską czujnością. Pomyślałem - co się odwlecze, to nie uciecze - i dwa dni później Rafał Majka faktycznie pokazał po raz drugi we francuskich górach na co go stać i wygrał etap. Polka DJ, czyli Polka Dot Jersey - koszulka w czerwone groszki dla najlepszego górala zdobi postać naszego rodaka i tak już będzie do finału na paryskich Polach Elizejskich. Tak naprawdę los wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu i utorował drogę Majce do sukcesu, bo to dopiero dzięki wycofaniu się lidera jego zespołu Alberto Contadora, Polak został spuszczony ze smyczy niczym hart i poszedł w długą. A wcześniej Majka harował na Contadora.

Pamiętam jak w 1998 roku, gdy bawiłem się jako student w dziennikarza sportowego, relacjonowałem wydarzenia Wielkiej Pętli na łamach "Głosu Szczecińskiego". Wówczas Dariusz Baranowski zajął 12 miejsce, ale tamten wyścig przerodził się w absurdalny pościg za dopingiem. Mało kto zwracał uwagę na zwycięzców poszczególnych etapów, a bardziej na nazwiska tych, których francuska policja złapała na stosowaniu niedozwolonych środków.

I pomimo tego, że szczyt bezczelności w nabijaniu kibiców w bidon został osiągnięty po siedmiokroć za sprawą niejakiego Armstronga, Tour de France wciąż cieszy się potężnym zainteresowaniem na całym świecie. W tym roku powróciły nawet "kocie łby", czyli etap po historycznych nawierzchniach, niezwykle śliskich po deszczu, które w wielu innych miejscach zalano już asfaltem, a tam zachowano tylko i wyłącznie dla kolarzy.

Dla jakich powodów Wielka Pętla zaciska się nie tylko wokół mojej głowy? Pierwszym z nich są fantastyczne widoki francuskich krajobrazów, serpentyn w Alpach i Pirenejach, zamków wyrwanych jakby wczoraj ze średniowiecza i odkrywanych na nowo z lotu ptaka, z kamer helikoptera. Drugim powodem - i to chyba najważniejszym - jest bezcenny komentarz tandemu Tomasz Jaroński i Krzysztof Wyrzykowski, którzy uczą i bawią do łez, a w tym roku "Starzy, ale Jarzy" - jak sami siebie określają - pchali nawet telewizory, aby dowieźć Majkę do mety i do triumfu.

Jeden z ich dialogów powinien wystarczyć na zachętę:

KW: - Wiesz Tomku, że miasto Montargis słynie z produkcji pralinek?

TJ: Hmm... a wiesz co to są pralinki?

KW: No takie czekoladki ...

TJ: Nie, to takie najstarsze linki internetowe.

                                                                     (© arek.lewenko@interia.pl)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::