AKTUALNOŚCI
Odszedł Sylwester Nylec22.06.2015r.
21 czerwca 2015r. po ciężkiej chorobie, z którą zmagał się w minionych miesiącach, zmarł Sylwester Nylec. Miał zaledwie 39 lat... Dla całego środowiska sportowego naszego miasta i gminy to ogromna, niepowetowana strata, dla Miejskiego Klubu Sportowego to wielki cios, ponieważ opuścił nas Przyjaciel, Kolega, znakomity zawodnik, trener, którego dorobek w klubie znad Debrzynki uprawnia do stwierdzenia, iż był nietuzinkową POSTACIĄ.

W takich chwilach niezmiernie trudno zebrać myśli, dobrać odpowiednie słowa, bo z SYLWKIEM znaliśmy się długie lata, a z aktywnością sportową był kojarzony "od zawsze". Na świat przyszedł 1 stycznia 1976r. w Debrznie. Zaczynał, o czym należy przypomnieć, jeszcze w Żaglu, czyli poprzedniku obecnego klubu. Do rozgrywek juniorskich został zgłoszony już w sierpniu 1987r., a zatem w wieku jedenastu lat. Oczywiście jako piłkarz, bo tę dyscyplinę sportu ukochał ponad wszystko. Kiedy Żagiel kończył działalność, a wiosną 1992r. rodził się MKS SYLWEK miał tylko szesnaście lat, ale od razu, bez wahania zgłosił akces do ekipy seniorów. Debiutował w niej ostatecznie 14 lutego 1993r., oczywiście jako najmłodszy w kadrze. Od początku mocno zaznaczył swoją obecność w gronie starszych kolegów, ostro walczył o miejsce w składzie, był niepokorny, charakterny, wierzył (i słusznie) w swoje siły. Lata mijały, a "Sylwa", "Bocian", "Dzida" (to tylko niektóre z przydomków, jakimi określaliśmy SYLWKA) ciągle przywdziewał czerwono-niebieski kostium emkaesiaków znad Debrzynki. Było to dla NIEGO oczywiste. Z roku na rok JEGO rola w drużynie systematycznie wzrastała, a co najistotniejsze pozostał jej wierny przez z górą siedemnaście(!) lat, aż do 21 marca 2010r., gdy po raz ostatni wybiegł na murawę w barwach MKS-u. Łączny bilans występów SYLWKA w seniorach to imponujące 413 oficjalnych meczów (179 w klasie okręgowej, 85 w klasie A, 3 w klasie B, 8 w barażach, 25 w Pucharze Polski, 112 towarzyskich, 1 w kategorii "inne") i aż 142 gole (36 w klasie okręgowej, 30 w klasie A, 5 w klasie B, 2 w barażach, 11 w Pucharze Polski, 58 w sparingach), co plasuje GO w ścisłym gronie najwybitniejszych futbolistów w dziejach klubu.

SYLWEK przez ten czas był naocznym świadkiem, współuczestnikiem wszystkich wzlotów i upadków debrzneńskiego teamu. Do każdego spotkania podchodził niezwykle poważnie, nie było dla niego straconych piłek, tak samo walczył z każdym rywalem, z jednakowym zaangażowaniem bez względu na klasę przeciwnika, bez respektu, ale z poszanowaniem drugiej strony. Był jak zaznaczyłem wyżej "charakterny", stanowiąc wzór dla kolejnych pokoleń piłkarzy z Grodu Dzika. Dysponował piekielnie silnym uderzeniem z lewej nogi, dzięki czemu zdobywał tak wiele "filmowych" bramek, ku uciesze fanów MKS-u, wśród których miał poważanie, za piłkarskie cechy i wspomnianą wyżej wierność klubowi. Kiedy zbliżał się do finiszu sportowej przygody umiał się odnaleźć na murawie na nowej pozycji, czyli w defensywie, gdzie znakomicie "sprzedawał" swoje doświadczenie futbolowe, wcześniej będąc kojarzonym głównie z atakiem lub II linią.

To niełatwe, aby przedstawić najważniejsze mecze SYLWKA w MKS-ie w krótkim materiale, bo było ich bardzo wiele, lecz nasuwa się na myśl kilka charakterystycznych wydarzeń, o których koniecznie warto wspomnieć. Lato 1995r., minorowe nastroje w ekipie z Debrzna, nieudane podejście do upragnionej okręgówki i wreszcie dla jednych skomplikowana, dla innych niezrozumiała, ale finalnie dobra decyzja o przenosinach do sąsiedniego okręgu pilskiego. Na "dzień dobry" w nowym otoczeniu 20 sierpnia tamtego roku starcie u siebie z Sokołem Kościerzyn, wygrane 4:2, m.in. dzięki JEGO efektownemu trafieniu na 1:0, zdobytemu po niespełna pięćdziesięciu... sekundach. Później udana edycja (również indywidualnie dla samego SYLWKA) , promocja klasę wyżej i wielkie święto w Debrznie. Mijały sezon za sezonem, aż zimą 1998/99 nastąpił kryzys. Trenerem MKS-u został Mirosław Kisełyczka, kolega z boiska. Ponieważ SYLWEK studiował w Szczecinie i nie mógł uczestniczyć w treningach, miał początkowo olbrzymie trudności ze znalezieniem miejsca w składzie. Tak bardzo jednak zależało mu na grze, że szybko doszedł do porozumienia ze szkoleniowcem i błyskawicznie wsparł zespół, nie godząc się z piłkarską abstynencją. Ze studiami w stolicy Pomorza Zachodniego wiąże się zresztą jeszcze jedno. Sam SYLWEK wielokrotnie podkreślał, że uczelnia to jedno, a miasto rodzinne, w którym się urodził i wychował to inna, też istotna kwestia i regularnie co weekend meldował się w domu i... tak, naturalnie, na meczu emkaesiaków. Nie wyobrażał sobie, aby miało być inaczej....

Jesień 1999r. to powrót MKS-u na ziemię słupską i pamiętne derby w Czarnem. Czerwono-niebiescy wygrali na gorącym terenie 2:1 po dwóch akcjach zawodników, którzy fantastycznie rozumieli się na boisku i poza nim. Dwa gole Andrzeja Korosia, który skorzystał z dwóch zagranych "na nos" piłek właśnie przez SYLWKA. Euforia... To był bez wątpienia doskonały czas dla NIEGO. W listopadzie tego samego roku, w trakcie jedynego w historii zwycięskiego spotkania z Bytovią Bytów (5:3) wprost szalał, strzelił dwa gole i dodał do tego trzy asysty!

Mnóstwo meczów rozegrał wspólnie z Romanem, z którym stworzył najlepszy w dziejach klubu z Debrzna braterski duet. Do legendy przeszła mała sprzeczka, do jakiej doszło w przerwie rozgrywanej jesienią 2002r. potyczki na wyjeździe ze Słupią Kobylnica. Humory w debrzneńskim obozie były kiepskie, miny nietęgie, bo też i powodu do radości było za grosz. Gospodarze wygrywali 3:0, a SYLWEK, prowadzący wtedy od niedawna zespół jako trener miał sporo uwag do podopiecznych, w tym właśnie... Romana. Romek obruszył się troszkę odparowując, że "niech sam wejdzie i pokaże jak się gra". Faktycznie, SYLWEK wszedł na boisko i odmienił postawę MKS-u. Zdobył gola, brał udział przy pozostałych akcjach bramkowych i wracaliśmy do domów z remisem 3:3...

Epizod szkoleniowy... Przez dwie edycje (2002/2003 i 2003/2004) trenował seniorów (w pierwszym roku także zespoły młodzieżowe) i było to niezwykle stresujące zajęcie. Premierową z omawianych kampanię debrznianie zakończyli spadkiem dla klasy A, o którym zadecydowały nieudane, pechowe, kontrowersyjne (stronnicze sędziowanie w rewanżu) baraże ze Stalą Jezierzyce. SYLWEK nie poddał się i postawił za punkt honoru odzyskanie dla klubu i miasta klasy okręgowej. Szło jak po grudzie, bo wprawdzie w niższej lidze jego zespół wygrywał, ale minimalnie, z trudem, a na nieszczęście pod koniec rozgrywek zanotował "zadyszkę", co kosztowało nas utratę na rzecz Korala Dębnica pozycji lidera. Pozostawały zatem kolejny raz baraże i w nich, chociaż MKS nie był faworytem w dwumeczu z Unią Korzybie, to jednak poradził sobie i po rocznej "banicji" wróciliśmy do okręgówki. SYLWEK osiągnął zamierzony cel i podziękował za trenowanie, skupiając się potem wyłącznie na grze.

A jeśli mowa o barażach, to był związany z każdym z dziewięciu takich spotkań w historii MKS-u. Brał czynny udział w ośmiu meczach (1993r., 2003r., 2004r., 2006r.), termin dziewiątego zbiegł się z bardzo ważnym wydarzeniem w JEGO życiu prywatnym. 20 lipca 2013r. brał ślub, a nazajutrz jego młodsi koledzy walczyli z całych sił w Trzebielinie o kolejny powrót do klasy okręgowej. Był jednym z pierwszych, który gratulował drużynie zwycięstwa 4:2 z Chrobrym Charbrowo. Niezmiennie trzymał kciuki za zespół, w bezpośrednich rozmowach często mówiąc o cierpliwości, spokoju i o tym, że stać obecny team na dobre wyniki oraz stopniowy rozwój. Miał rację...

SYLWEK to nie tylko długoletni zawodnik i trener, to również darczyńca. Gdy w praktyce zakończył grę w MKS-ie wydatnie wsparł klub fundując seniorom wiosną 2010r. komplet strojów, w których grali potem ponad trzy lata. Uczynił to w ciszy, nie oczekując rozgłosu, wręcz odżegnując się od niego. Pomagał też innej organizacji sportowej działającej w naszym mieście, Salosowi. Żył nadal sportem, choć już w innej roli. Uwielbiał grać w siatkówkę, w wypróbowanej grupie znajomych, regularnie spędzając piątkowe popołudnia w hali Zespołu Szkół. Wciąż rekreacyjnie bawił się w futbol, uczestnicząc w okolicznościowych meczach "Kawalerowie- Żonaci", turniejach na Orliku, imprezie halowej "Debrzno 30+". Rzecz charakterystyczna: nawet w tych zawodach nie odpuszczał, strzelał gole, imponował determinacją i poświęceniem.

SYLWEK to także wspaniałe osiągnięcia w organizowanych przez klub Mistrzostwach Zakładów Pracy Debrzna w halowej piłce nożnej. Był niekwestionowanym hegemonem, jeśli chodzi o tytuły króla strzelców w tej imprezie, dystansując konkurencję aż pięciokrotnie, w latach 2004, 2006, 2007, 2008 i 2009. Później, w 2013r. otrzymał nagrodę MVP, brylując w ekipie Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego, bo to z tą instytucją (po rocznym okresie pracy w Zespole Szkół) związał swoje zawodowe losy po studiach. Zapisał się ponadto w historii debrzneńskiej ligi halowej, będąc wyróżnionym statuetką dla najlepszego zawodnika w sezonie 2000/2001 oraz zdobywając w kampanii 2004/2005 miano króla snajperów, z niedoścignionym do dziś bilansem 66 goli!

Kiedy rozmawiałem z SYLWKIEM o modernizacji Stadionu Miejskiego nie chciał wierzyć... "Dopiero gdy to zobaczę, uwierzę"- śmiał się, ale życzliwie, bo choć nie dane mu było w okresie czynnej przygody z piłką w MKS-e doświadczyć gry na równej, doskonałej murawie, to kibicował mocno temu projektowi. Był zachwycony boiskiem, gdy po zakończeniu remontu wystąpił w sierpniu 2014r. w meczu o "Puchar Carlosa". I oczywiście jak dawniej, znowu strzelał bramki...

Kilkanaście tygodni potem, późną jesienią nadeszły niepokojące sygnały o chorobie. Niestety, potwierdziły się. Mimo to SYLWEK pojawił się na turnieju "Debrzno 30+", aby w okresie świąteczno-noworocznym pobiegać za futbolówką wśród kompanów z dawnych lat. 1 marca 2015r. zorganizowano imprezę "Zagrajmy dla SYLWKA", na którą stawiło się mnóstwo osób, a frekwencja (również kibiców) przeszła najśmielsze przypuszczenia. Nikogo nie trzeba było specjalnie namawiać, debrznianie przyszli, a przyjezdni, chociaż mieli do pokonania czasami setki kilometrów, przybyli w odruchu serca dla NIEGO. Wszyscy mieliśmy nadzieję... W kwietniu i maju z trybun oglądał pucharowe boje MKS-u z Pogonią Lębork i Jantarem Ustka. Trzymał kciuki, cieszył się postawą chłopaków.

Był KIMŚ, Przyjacielem, Kolegą, Znajomym, po prostu Człowiekiem ważnym dla nas. Tak ciężko pogodzić się ze słowem BYŁ... Żegnaj SYLWEK.

Najszczersze wyrazy współczucia dla Rodziny w tych trudnych chwilach - od zawodników, trenerów, działaczy i kibiców Miejskiego Klubu Sportowego. Nabożeństwo żałobne odbędzie się we wtorek 23 czerwca 2015r. o godz.13.00 w kościele parafialnym WNMP w Debrznie, po czym SYLWEK zostanie pochowany na Cmentarzu Komunalnym.

Sebastian Michno








































































::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::