AKTUALNOŚCI
Jak domek z kart, albo efekt domina24.05.2021r.
Gdyby mecz piłkarski trwał pół godziny z okładem wracalibyśmy znad morza w radosnych nastrojach i bogatsi o trzy punkty. Sęk w tym, że rywalizacja w kategorii juniorów C1 to 80 minut walki, a zatem nawet prowadzenie po 30 minutach niczego jeszcze nie oznacza. Przegraliśmy w Gdyni z Arką w zaległym spotkaniu I ligi wojewódzkiej... 1:10 i biorąc pod uwagę końcowy wynik, dobry początek nie miał praktycznie żadnego, jak się okazało, znaczenia.

Omal nie spóźniliśmy się na zawody, bo przed Trójmiastem przywitały nas roboty drogowe i co za tym idzie potężne korki... Mecz zaczął się więc z 15-minutowym poślizgiem, aby odbyć odpowiednią rozgrzewkę. Podopieczni Pawła Władyczaka stanęli przed arcytrudnym zadaniem, jednak początkowe fragmenty gry na Narodowym Stadionie Rugby nie zwiastowały klęski. Graliśmy dobrze, aktywnie, rozsądnie i jakkolwiek przewaga była po stronie gospodarzy, to jednak nie można było mówić o "obronie Częstochowy" w wykonaniu emkaesiaków. Gdynianie atakowali, ale radziliśmy sobie z ich próbami bardzo dobrze, inicjując przy tym kontry. Po jednej z nich, w 14. minucie Wiktor Wrzeszcz obsłużył dokładnym podaniem Jakuba Piotrowskiego, a najlepszy w szeregach MKS-u zawodnik pewnym uderzeniem w długi róg posłał piłkę do siatki. Zatem niespodziewanie dla wielu 1:0 dla debrznian i... naprawdę solidna postawa zespołu z Grodu Dzika.

Wprawdzie chwilę potem musiał interweniować Jakub Olas, podobnie jak w 23. minucie (tutaj było nieco szczęścia) oraz w 31 min. (dobrze wybroniony rzut wolny), ale tak gwoli ścisłości najdogodniejszą sposobność na to, aby futbolówka znalazła się w bramce drugi raz stworzyli czerwono-niebiescy. Oto Piotrowski w 24 min. ładnie przymierzył z wolnego i zabrakło mu może z pół metra, aby cieszyć się z kolejnego trafienia. Cóż z tego, gdy popełniamy tak fatalne pomyłki w defensywie jak w poniedziałkowe przedpołudnie. Nieszczęście ekipy znad Debrzynki zaczęło się w 32 min., kiedy to koszmarny błąd przytrafił się Patrykowi Bednarczykowi i jednemu z arkowców nie pozostało nic innego jak dopełnić reszty strzałem z bliska. Olas nie miał żadnych szans, aby to sparować. Trudno w to uwierzyć, lecz do końca I odsłony wynik z remisowego zmienił się na... 4:1 dla Arki. Banalnych błędów ciąg dalszy i z dużą swobodą wykorzystywali je przeciwnicy (w 35, 36 oraz 39. minucie), sukcesywnie powiększając przewagę. Ripostowaliśmy jedynie akcją z 38. minuty duetu Piotrowski - W. Wrzeszcz, jednak golkiper miejscowych uprzedził tego drugiego.

Po przerwie bez zmian, to znaczy wciąż dominacja rywali i nasze coraz bardziej widoczne zniechęcenie, bo odnosiło się wrażenie, że przynajmniej kilku goli mogliśmy uniknąć. Zbyt szybko zwiesiliśmy głowy, za łatwo oddawaliśmy pole Arce i stąd taki, a nie inny przebieg tej potyczki. Olas wyciągał piłkę z "sieci" jeszcze sześciokrotnie (46, 57, 59, 65, 69 i 71. minuta), przy czym trafienie na 8:1 było szczególnej urody, gdy "gała" wylądowała w samym okienku... Odnotowaliśmy w tym czasie dosłownie dwie akcje zaczepne MKS-u, po których Szymon Szlaga dobrze (aczkolwiek niecelnie) strzelał z dystansu w 42 min., natomiast W. Wrzeszcz oddał strzał w światło bramki po zagraniu Piotrowskiego w 55. minucie. Trzeba być szczerym, nie udawało się nam niemal nic, więc końcowy gwizdek piłkarze z Debrzna przyjęli z ulgą...

Co zrobić, walczymy dalej, mając świadomość jak trudny jest to sezon dla drużyny rocznika 2006. W sobotę 29 maja o godz.11.00 konfrontacja z Chojniczanką Chojnice na własnym boisku, którą przyspieszyliśmy z 26 czerwca, a potem 16 czerwca, bo i taka data przez moment funkcjonowała. Czy po starciu z chojniczanami będziemy mieć odrobinę lepsze humory?

Arka Gdynia- MKS Debrzno 10:1 (4:1)
Bramka dla MKS-u: Jakub Piotrowski (14)
MKS: Olas- Bednarczyk, Brzykcy, Drygalski, W. Górecki, Grabka, H. Kaczmarczyk, Kaczyński, Kieruj, Piotrowski, Sobczak, Mat. Szajgin, Mich. Szajgin, Szlaga, Śledziński, W. Wrzeszcz

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::