SENIORZY › RELACJE
» 1 kolejka - 24.08.2003r.
1:2
(0:2)
Arkonia Pomysk Wielki MKS Debrzno
  0:1 Leszek Beger (21)
  0:2 Radosław Wójtowicz (38)
Marcin Kuczewski (80) 1:2  

3 strzały celne 6
6 strzały niecelne 13
8 rzuty rożne 12
6 spalone 2
8 faule 9
1 żółte kartki 1
0 czerwone kartki 0
0 karne 0
widzów ok. 50

MKS: Janusz - Soszka, S. Nylec, Borkowski (71 Markiewicz), Jażdżewski - Binkiewicz (80 Grochowina), Władyczak, Kisełyczka, Wójtowicz - Beger (64 Wegner), Koroś
Żółta kartka: Koroś

Z wiatrem pod wiatr...
Są pierwsze punkty w klasie A, chociaż nie był to spacerek. Wprawdzie MKS był zdecydowanym faworytem meczu z Arkonia, ale gdzieś tam w podświadomości kryła się obawa przed nieznanym rywalem. Rzeczywiście, w końcowych fragmentach gry, kiedy gospodarze uzyskali kontaktowego gola, był niepokój o ostateczny rezultat. Wszystko skończyło się jednak dobrze. 2:1, to nie jest jakiś powalający na kolana wynik, ale jeśli ktoś myśli, że na wyjazdach w klasie A będzie nam lekko, łatwo i przyjemnie, to jest w grubym błędzie. Debrznianie przystąpili do meczu bez Radosława Petreckiego. To "pamiątka z Jezierzyc", gdzie za taktyczne zagranie ręką "Dyzio" otrzymał czerwony kartonik i musiał pauzować w jednym spotkaniu. Funkcję ostatniego obrońcy przejął więc tymczasowo... Sylwester Nylec (grał już na tej pozycji w sparingach) i choć bez doświadczenia na tej pozycji, poradził sobie bez większych problemów. Pierwszy raz od 14 miesięcy w ligowym meczu zagrał Piotr Binkiewicz i ten powrót można uznać za udany. Czerwono-niebiescy górowali technicznie, szybkościowo, starali się grać sporo piłką i z rozmysłem konstruować akcje. Miejscowi mieli do przeciwstawienia głównie ambicję, a zasada "kopnij i biegnij" w trudnych warunkach (porywisty wiatr) miała nawet rację bytu. Już w 3 minucie meczu nasi dwukrotnie zagrozili bramce Arkonia. Po rogu bitym przez Mirosława Kisełyczkę, groźnie uderzył z 20 metrów S. Nylec, ale 45-letni golkiper Zbigniew Lewandowski nie dał się zaskoczyć. Po chwili następny korner i główka Krzysztofa Borkowskiego. Mogliśmy więc szybko prowadzić, ale za moment Marcin Kuczewski był sam na sam z Danielem Januszem. Wydawało się, że jest spalony, ale nic z tego. Napastnik gospodarzy nie trafił w bramkę i skończyło się na strachu. W 12 min. na czystej pozycji znalazł się Andrzej Koroś. Powinno być 1:0, jednak Lewandowski odbił futbolówkę. Wreszcie w 21 min. padł gol. Do prostopadłego podania wyszedł Leszek Beger i mimo asysty obrońcy i bramkarza czubkiem buta wepchnął piłkę do siatki. Następne kilka minut to chaos i to pod naszą bramką! Kilka razy zrobił się tam "kocioł", ale bez konsekwencji. MKS miał przewagę, łatwo zdobywaliśmy teren i prędzej czy później musiały przyjść efekty. W 38 min. idealnie dośrodkował z rogu Paweł Władyczak i nadbiegający Radosław Wójtowicz nie miał kłopotów z celnym strzałem głową. Jeszcze przed gwizdkiem kończącym I połowę dwukrotnie Koroś miał dobre okazje na podwyższenie wyniku. Cała druga odsłon to bardzo chaotyczne próby gospodarzy grających z wiatrem i nasze kontry. Czerwono-niebiescy razili nieskutecznością. Wystarczy spojrzeć na meczową statystykę strzałów. Bodaj najlepszą szansę na trzecią bramkę miał Paweł Wegner, który po zagraniu wzdłuż bramki od Binkiewicza, z ostrego kąta strzelił w zewnętrzną część słupka. To była 66 minuta. Gospodarze atakowali bez ładu i składu, ale znaleźli sposób na naszą obronę. W zamieszaniu podbramkowym Kuczewski uderzył płasko z 7 metrów i zrobiło się nerwowo. Arkonia w końcówce miała jeszcze jedną okazję, ale to my powinniśmy zdobywać kolejne gole po kontrach. Dobrze, że tym razem nieskuteczność nie zemściła się. Końcowy gwizdek poprawnie prowadzącego zawody arbitra Sebastiana Szeląga z Objezierza przyjęliśmy z ulgą. Komplet oczek odjechał w 100 kilometrową podróż do grodu nad Debrzynką!
(SM)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::