SENIORZY › RELACJE
» 29 kolejka - 04.06.2006r.
» Sędzia: Andrzej Cyrson (Osiek) - główny, Grzegorz Rzepiński (Studzienice) i Jarosław Bronka (Kołczygłowy) - asystenci
4:0
(3:0)
MKS Debrzno Start Łeba
Ireneusz Nowak (22) 1:0  
Radosław Wójtowicz (29) 2:0  
Paweł Władyczak (40) 3:0  
Paweł Wegner (74) 4:0  

11 strzały celne 7
10 strzały niecelne 2
8 rzuty rożne 2
4 spalone 6
14 faule 10
1 żółte kartki 1
0 czerwone kartki 1
0 karne 0
widzów ok. 300

MKS: Rutyna - Taras, S. Nylec, Małys (84 Gromowski), Paprota - Wegner, Władyczak, Kisełyczka, Grochowina (83 Mendrek) - Wójtowicz (78 Sadowski), Nowak (73 Litwiniuk)
Żółta kartka: S.Nylec

  Czas
gry
Gole Asysty Strz.
celne
Strz.
niec.
Faule Faulo-
wany
Spalo-
ne
Robert Rutyna90       
Andrzej Taras90    1  
Sylwester Nylec90  1611 
Jarosław Małys83    1  
Wojciech Paprota90    11 
Paweł Wegner90116  1 
Mirosław Kisełyczka90 3 1   
Paweł Władyczak901 2 12 
Bartłomiej Grochowina82   1   
Radosław Wójtowicz771 11444
Ireneusz Nowak721 1 21 
Damian Litwiniuk18    1  
Maciej Sadowski13   1   
Grzegorz Mendrek8    1  
Karol Gromowski7    1  

Waleczne serca
Gdyby z takim zaangażowaniem i taką skutecznością jak wczoraj MKS grał przez całą rundę wiosenną o wyjeździe do Lęborka myślelibyśmy teraz jako o miłej wycieczce. Tymczasem w najbliższą sobotę czerwono-niebieskich czeka następny (który to już w tym sezonie?) mecz o "wszystko", właśnie z Pogonią.
4:0 ze Startem Łeba to rezultat adekwatny do obrazu gry, chociaż goście zasłużyli obiektywnie oceniając na honorowe trafienie. Piłkarska maksyma sprzed lat - "kto się spóźnia, dostaje baty w Debrznie" - jeszcze raz się sprawdziła. Łebianie zjawili się u nas kilka chwil przed 16:00, co spowodowało ponad 20 minutowe opóźnienie rozpoczęcia meczu. Oczekiwaliśmy od MKS-u maksymalnego poświęcenia, walki, charakteru i nikt z kibiców obecnych na stadionie miejskim rzeczywiście nie mógł narzekać. Na mecz zmobilizowaliśmy 16 zawodników, a przecież nie mogli wystąpić jeszcze chociażby pauzujący za kartki Grzegorz Dudek i Piotr Binkiewicz, oraz kontuzjowany Andrzej Jażdżewski. Rozpoczęliśmy od zdecydowanych ataków, ale to goście mogli zdobyć jako pierwsi gola. Bodaj jedyny tego dnia błąd Sylwestra Nylca mógł skończyć się stratą bramki w 10 min., gdy sam na sam z Robertem Rutyną znalazł się weteran ligowych boisk, ex-król strzelców słupskiej okręgówki Krzysztof Warych. "Norris" popisał się udaną interwencją i już do końca meczu imponował spokojem. "Sylwa" natomiast szybko chciał się zrehabilitować za błąd i w 12 min. próbował zaskoczyć Błażeja Hermanna strzałem z dystansu. Tych prób było zresztą dużo więcej, a najbliższy szczęścia był w samej końcówce kiedy po jego główce piłka uderzyła w poprzeczkę bramki Startu. W 22 min. objęliśmy prowadzenie. Mocny strzał z 20 metrów oddał Mirosław Kisełyczka, kierunek lotu piłki zmienił stojący na środku pola karnego Ireneusz Nowak i zaskoczył Hermanna. Kapitan MKS-u wrócił do zespołu po przerwie spowodowanej urazem mięśnia uda i zaliczył tego dnia 3 asysty. Grał przy tym "ekonomicznie", aby nie narazić się na odnowienie kontuzji. W 25 min. Przemysław Orlańczyk niepokoił płaskim strzałem Rutynę, a po chwili urwał się obrońcom Paweł Wegner, nieczysto uderzył, a zamykającemu skrzydło Nowakowi zabrakło dosłownie centymetrów by skutecznie wykończyć atak. W 29 min. było 2:0 dla czerwono-niebieskich. Prostopadłe zagranie Kisełyczki, naciskany przez obrońców Wegner oddał strzał, Hermann odbił futbolówkę przed siebie, a Radosław Wójtowicz dopełnił formalności zdobywając wreszcie swoją bramkę na wiosnę. Goście nie rezygnowali i w 37 min. Wojciech Stencel silnie przymierzył zza szesnastki zmuszając Rutynę do ponownego wykazania się dobrą dyspozycją. W 40 min. mecz został rozstrzygnięty. Precyzyjna centra Kisełyczki została sfinalizowana technicznym strzałem głową z najbliższej odległości przez Pawła Władyczaka. W 42 min. znowu goście, tym razem Bartosz Dąbrowski próbowali zaskoczyć Rutynę.
Po zmianie stron gra była nieco słabsza. Rezultat z pierwszej odsłony miał na to decydujący wpływ. W 54 min. Bartłomiej Grochowina ładnie minął Dąbrowskiego przy linii końcowej (na co dzień koledzy ze studiów!), dograł do Kisełyczki a ten minimalnie pomylił się uderzając płasko obok słupka. W 67 min. łebianie powinni zdobyć gola gdy po błędzie Wegnera z 5 metrów przestrzelił Warych. Zamiast 3:1 siedem minut później zrobiło się 4:0 kiedy Wegner ograł obrońcę i bramkarza, następnie... skiksował, by spokojnie poprawić technicznym lobem już do siatki.
Cichym bohaterem potyczki ze Startem był niespełna 17-letni Andrzej Taras. Dla grającego na prawej stronie obrony młodego zawodnika był to prawdziwy chrzest bojowy, ponieważ wcześniej wystąpił w seniorach zaledwie 2 razy (45 min. w sparingu w Krajence i 13 min. przed tygodniem z Błękitnymi). Taras grał niemal bezbłędnie i co najistotniejsze bez żadnych kompleksów. Oby tak dalej i obyśmy umiejętnie wprowadzali go powolutku do zespołu pamiętając o tym, że to jeszcze junior młodszy.
Całą radość ze zwycięstwa zmąciły poważnie wieści z innych boisk. Około 80 min. dowiedzieliśmy się, że Karol Pęplino uległ Błękitnym Główczyce 2:3. Nie chcemy rzucać oskarżeń, ale czy wszystko w Pęplinie odbyło się po sportowemu? Zdumienie budzi także porażka Piasta z ZS Damnica. Dość spekulacji, patrzmy na siebie. MKS musi podjąć walkę w Lęborku i zdobyć punkt (punkty) pozwalające zająć trzynastą lokatę, która zagwarantuje nam udział w barażach. Scenariuszy rozwoju wydarzeń w najbliższą sobotę jest zresztą wiele. Poza tym ciągle spoglądamy na IV ligę, będziemy również trzymać kciuki za powodzenie Czarnych Czarne w walce o awans.
(SM)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::