SENIORZY › RELACJE
» 5 kolejka - 17.09.2011r.
» Sędzia: Janusz Jaromij (Barcino) - główny, Andrzej Kosiedowski (Racławki) i Stanisław Bugiel (Człuchów) - asystenci
3:0
(1:0)
Granit Koczała MKS Debrzno
Sebastian Rudnik (12) 1:0  
Jarosław Bukowski (71) 2:0  
Dawid Kuszlewicz (76) 3:0  

16 strzały celne 1
5 strzały niecelne 19
6 rzuty rożne 9
4 spalone 6
20 faule 14
3 żółte kartki 2
1 czerwone kartki 0
0 karne 0
widzów ok. 50 (15 z Debrzna)

MKS: Słonka - Ł. Jażdżewski, Stalka, Płóciennik, Jarkowski - Dudek (70 Lica), Władyczak, Birosz (46 B. Bucholc), P. Klejdysz (65 Marczak) - Ł.Dudzic, Nowak (85 Litwiniuk)
Żółte kartki: Jarkowski, Stalka

  Czas
gry
Gole Asysty Strz.
celne
Strz.
niec.
Faule Faulo-
wany
Spalo-
ne
Sławomir Słonka90     1 
Łukasz Jażdżewski90   112 
Sebastian Stalka90    121
Łukasz Płóciennik90   1   
Damian Jarkowski90   1 1 
Grzegorz Dudek69   214 
Paweł Władyczak90   524 
Michał Birosz45  1 12 
Patryk Klejdysz64   3112
Łukasz Dudzic90   2511
Ireneusz Nowak84   31 1
Bartłomiej Bucholc45    1  
Wojciech Marczak26     2 
Bartłomiej Lica21   1   
Damian Litwiniuk6      1

Gorzka pigułka
Polegliśmy w Koczale 0:3 po jednym z tych spotkań, o których mówi się bez ogródek (i bez przesady) "dziwne". Nawet przywożąc z wyjazdów w klasie okręgowej w poprzednim sezonie wyniki dużo bardziej niekorzystne, niż ten z potyczki z Granitem, nie notowaliśmy tak złych statystyk.
Sporządzając je na każdym meczu ligowym i pucharowym zdarza nam się popełnić drobny błąd, coś przeoczyć, inne zdarzenia zinterpretować być może nie w stu procentach dokładnie, ale to naprawdę są rzeczy drobne. Spoglądając zatem na liczby z koczalskiego stadionu włos jeży się na głowie. W potyczce bez cienia wątpliwości wyrównanej, w której to my byliśmy długimi fragmentami stroną atakującą, oddaliśmy zaledwie 1 (jeden!) celny strzał na bramkę rywali, podczas gdy w stronę Sławomira Słonki posłano w ciągu 90 minut szesnaście "pocisków". I jakby na drugim biegunie jest bilans niecelnych prób. MKS strzelał tak 19(!) razy, natomiast gospodarze tylko pięć. Przymiotnik "dziwny" w opisie sobotnich wydarzeń jest więc jak najbardziej zrozumiały. W kadrze na "małe" derby zabrakło kilku piłkarzy, których oglądaliśmy ostatnio w składzie MKS-u. Kontuzja wykluczyła z gry Wojciecha Romanowskiego, choroba Wojciecha Tarasa, a wyjazd na uczelnię Krzysztofa Dudzica. Na mecz nie pojechał też Adrian Kwaśniewski. Na czwartkowym treningu staw skokowy podkręcił Łukasz Płóciennik, ale mimo to wyszedł na murawę. W ostatniej chwili dołączył do zespołu wracający z wycieczki szkolnej Wojciech Marczak. Pierwszy raz w edycji 2011/2012 byli do dyspozycji Pawła Władyczaka Damian Litwiniuk i Bartłomiej Lica. Mocno przeziębiony Michał Birosz czuł się na siłach zagrać tylko 45 minut. Obroną kierował Sebastian Stalka, a Birosz operował wspólnie z Władyczakiem w środku drugiej linii. Granit wygrał to spotkanie większą od naszej determinacją, charakterem, zaangażowaniem, niezwykłą wolą walki, bo trudno stwierdzić, że był od nas lepszy piłkarsko. Miejscowi "wyrwali" te trzy punkty, wiedząc, że w przypadku kolejnego niepowodzenia przyjdzie im na dłużej zagościć w dolnych rejonach tabeli. Czerwono-niebiescy również zagrali ambitnie, ale ponieważ szybko straciliśmy gola z każdą minutą coraz bardziej nerwowo usiłowaliśmy odpowiedzieć i starania te spełzły na niczym. Może zabrakło spokoju, może jednego dokładnego podania, a już na pewno brakowało wspomnianych wyżej celnych uderzeń na bramkę Daniela Gwoździa. Początkowe dziesięć minut rywalizacji to przewaga MKS-u. Zepchnęliśmy koczalan do głębokiej defensywy i w krótkim odstępie czasu debrznianie mieli trzy okazje na gola. W 7 min. Patryk Klejdysz dośrodkował z rzutu rożnego, a Władyczak minimalnie spudłował z woleja. W 9 min. Władyczak wykonywał rzut wolny z okolic linii autowej. Mocno kopnięta futbolówka minęła Gwoździa, odbiła się od poprzeczki, spadła na słupek, trafiła do stojącego przed pustą bramką Ireneusza Nowaka, ale "Łapka" nie zdołał oddać celnego strzału. Próbował jeszcze Łukasz Jażdżewski, lecz i jego uderzenie było nieprecyzyjne. Kolejna akcja, w 10 min., także mogła przynieść powodzenie. W zamieszaniu w polu karnym ponad poprzeczkę przeniósł futbolówkę P. Klejdysz. Gol zdawałoby się musiał paść i... padł tyle, że dla Granitu. Radość po precyzyjnym strzale przeżywał w 12 min. Sebastian Rudnik. Słonka niewiele mógł w tej sytuacji poradzić, choć po meczu sam nie do końca był do takiej oceny zdarzenia przekonany. Z naszej perspektywy wyglądało to na uderzenie raczej nie do sparowania. Trafienie dodało animuszu rywalom i jednocześnie trochę zastopowało nasze poczynania. W 15 min. omal nie straciliśmy drugiej bramki, ale na szczęście po akcji prawą flanką piłka trafiła w boczną siatkę i przeciwnicy wykonywali jedynie kornera. Powoli znowu przejmowaliśmy inicjatywę. W 22 min. Łukasz Płóciennik z 10 metrów chybił z trudnej pozycji. W 24 min. Gwóźdź pewnie chwycił futbolówkę po celnym strzale Birosza. Kolejna szansa w 30 minucie. Grzegorz Dudek dostrzegł dobrze wychodzącego P. Klejdysza, ale "Kleju" strzelił obok celu. W 42 min. spory rozgardiasz pod naszą bramką. Interweniował Słonka, potem Dudek, w końcu arbiter odgwizdał faul na golkiperze debrzneńskim. Tuż przed przerwą, w 44 min., główkował Dudek po podaniu Damiana Jarkowskiego, niestety znowu niecelnie...
W II części ustawienie na boisku drużyny MKS-u zostało zmienione. Stalka został przesunięty do przodu, stopera zagrał Jarkowski, a jego miejsce na lewej stronie bloku obronnego zajął Bartłomiej Bucholc. Chcieliśmy jak najprędzej zmienić wynik, ale spokojnie i bardzo ofiarnie grający w defensywie rywale radzili sobie dość dobrze z naszymi atakami. Umiejętnie ustawiał się rutynowany Jarosław Pietrzykowski i nie bawiąc się w jakieś zawiłe kombinacje ekspediował piłkę z okolic "szesnastki" w pole. Niby przeważał MKS, ale więcej roboty miał Słonka niż Gwóźdź, często zatrudniany strzałami w światło bramki. W 51 min. Sławek końcami palców wybił piłkę na róg po wrzutce z wolnego Pietrzykowskiego. Piłka minęła wszystkich piłkarzy i mogła zaskoczyć bramkarza czerwono-niebieskich. Sporego farta mieliśmy w 62 min., gdy po błędzie Jarkowskiego jeden z koczalan źle lobował Słonkę. Mecz został praktycznie rozstrzygnięty w 71 minucie. Jarosław Bukowski płaskim strzałem w długi róg ulokował piłkę w siatce i zrobiło się 2:0. Miejscową publikę uszczęśliwił trzeci raz w 76 min. Dawid Kuszlewicz, wykorzystując koszmarny błąd, jaki przytrafił się Ł. Jażdżewskiemu. Dążyliśmy usilnie do strzelenia chociaż honorowej bramki, jednak kompletnie nic nie wychodziło zespołowi. W 88 min. Kuszlewicz zobaczył czerwoną kartkę za kopnięcie bez piłki (już po starciu) Jarkowskiego. Gospodarze skończyli więc zawody w osłabieniu, ale nie miało to większego znaczenia w kontekście ostatecznego rezultatu.
Przełknęliśmy gorzką pigułkę po dwóch bardzo udanych meczach. MKS spadł na czwartą lokatę w zestawieniu, wyprzedzony przez Start Miastko. Liderzy, tj. Koral II Dębnica i Kaszubia Studzienice zgodnie wygrali swoje spotkania, a w następnej serii zmierzą się ze sobą. My podejmiemy w Debrznie Myśliwca Tuchomie.
(SM)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::