SENIORZY › RELACJE
» 2 kolejka - 25.08.2012r.
» Sędzia: Arkadiusz Żynis (Słupsk) - główny, Paweł Bieżuński (Słosinko) i Tadeusz Lewandowski (Miastko) - asystenci
4:1
(2:1)
Zawisza Borzytuchom MKS Debrzno
Mateusz Nogieć (12) 1:0  
  1:1 Paweł Władyczak (23)
Mateusz Petryszyn (45+1) 2:1  
Mateusz Petryszyn (82) 3:1  
Marcin Barniak (90+2) 4:1  

10 strzały celne 7
9 strzały niecelne 3
6 rzuty rożne 2
4 spalone 5
32 faule 12
2 żółte kartki 3
0 czerwone kartki 2
0 karne 0
widzów ok. 40

MKS: Słonka - W. Taras, Birosz, Lewandowski, Jarkowski (83 Paliwoda) - A. Kwaśniewski, Władyczak, Stalka, Marczak (75 Romanowski)- P. Klejdysz (64 K. Ryngwelski), Litwiniuk (52 Bojk)
Żółte kartki: Litwiniuk (2), Władyczak
Czerwone kartki: Stalka (90+4), Litwiniuk (90+4, za dwie żółte, druga na ławce rezerwowych)

  Czas
gry
Gole Asysty Strz.
celne
Strz.
niec.
Faule Faulo-
wany
Spalo-
ne
Sławomir Słonka90       
Wojciech Taras90     2 
Michał Birosz90    310 
Bartosz Lewandowski90       
Damian Jarkowski82   113 
Adrian Kwaśniewski90  2  1 
Paweł Władyczak901 3 29 
Sebastian Stalka89    44 
Wojciech Marczak74   1 11
Patryk Klejdysz63  21111
Damian Litwiniuk51    1 2
Jakub Bojk39       
Karol Ryngwelski27      1
Wojciech Romanowski16     1 
Rafał Paliwoda8       

Piękny gol, wysoka porażka, kartki...
Przegraną 1:4 zakończył się pierwszy wyjazdowy mecz seniorów w tym sezonie klasy A. Ulegliśmy Zawiszy Borzytuchom, będąc zespołem nieco słabszym, na pewno mniej skutecznym i nie jest do końca istotne, iż nie zasłużyliśmy na tak wysoką porażkę.
Rok temu w Debrznie MKS pokonał Zawiszę 5:1, choć różnica w poziomie gry zaprezentowanym przez rywalizujące strony też nie była aż tak wyraźna. Cóż, taki jest futbol, liczy się to, co wpadnie do bramki, a nie wrażenia wizualne. Na sobotnią konfrontację pojechaliśmy w 17-osobowym zestawieniu, bez nieobecnych niestety tego dnia Łukasza Płóciennika, Bartłomieja Bucholca, Andrzeja Wałaszewskiego i Grzegorza Dudka, za to z debiutantem ligowym Rafałem Paliwodą i dawno nie mającym okazji do występu w meczu o punkty Wojciechem Romanowskim. Koniec końców zagrała piętnastka piłkarzy, a całe 90 minut na ławce spędzili Krystian Paciorek i Mariusz Góra. Zawisza po wygranej w Dąbrówce na inaugurację ligi aż 4:0 został pierwszym liderem rozgrywek i mając atut własnego boiska zdawał się być lekkim faworytem ciekawie zapowiadającej się konfrontacji. Tymczasem zaczęliśmy sobotnie zawody bardzo obiecująco. Już w 2. minucie po akcji lewą stroną Wojciecha Marczaka i dośrodkowaniu bramkarz gospodarzy Adam Dziemianko nie zdołał przeciąć toru lotu piłki, z bliska próbował główkować "szczupakiem" Damian Litwiniuk, aż wreszcie trafiła ona do zamykającego prawe skrzydło Adriana Kwaśniewskiego. "Forest" nie zdecydował się na natychmiastowe uderzenie, przyjął futbolówkę i strzelił, ale trafił we wracających obrońców. To była wyśmienita okazja na objęcie prowadzenia. Niestety, w 12 min. rywale byli skuteczniejsi. Z lewej strony płasko, mocno uderzył Sebastian Tracz, Sławomir Słonka nie utrzymał piłki w rękach, a z bliska wepchnął ją do siatki Mateusz Nogieć. 0:1... W 17 min. przewaga miejscowych mogla być dwubramkowa, ale jeden z zawiszan po błędzie Słonki trafił na nasze szczęście jedynie w słupek. W odpowiedzi Damian Jarkowski minimalnie przestrzelił z dystansu. Kolejna akcja czerwono-niebieskich mogła przynieść remis. Zakotłowało się w polu karnym rywali, a po strzale Marczaka futbolówka zatrzymała się na poprzeczce. Przycisnęliśmy mocniej i 60 sekund późnej po zbyt krótkim wybiciu piłki przez defensorów Zawiszy dopadł do niej Paweł Władyczak i fantastycznym strzałem umieścił w samym okienku. Futbolówka posłana w kierunku bramki z dużą rotacją była poza zasięgiem golkipera. 1:1. To był dobry okres gry naszego zespołu, bowiem po chwili mocno i celnie przymierzył aktywny w I części Patryk Klejdysz, a za moment po centrze A. Kwaśniewskiego Sebastian Stalka zagrał do Władyczaka, zaś grający trener debrznian będąc w doskonałej pozycji na wprost bramki trafił w A. Dziemianko. Usiłujący dobijać sparowaną piłkę Litwiniuk znajdował się na spalonym. Z czasem lekką przewagę zaczęli zyskiwać borzytuchomianie. Efektem tego była poprzeczka (czy raczej spojenie słupka z poprzeczką) po rogu i strzale głową w 31. minucie oraz słupek po płaskiej próbie Marcina Barniaka w długi róg w 38. minucie. Nie zdołaliśmy utrzymać remisu do przerwy, gdyż w doliczonym czasie I połowy gola na 2:1 uzyskał po błędzie naszej defensywy Mateusz Petryszyn. To był decydujący moment rywalizacji, bowiem mimo, iż po przerwie staraliśmy się coś zdziałać, to tak naprawdę nie stwarzaliśmy klarownych okazji na ponowne doprowadzenie do remisu. Wyjątkiem były wydarzenia z 60. minuty, kiedy po krzyżowym zagraniu Marczaka na czystą pozycję wyszedł A. Kwaśniewski. Piłka nie była łatwa do opanowania, Adrian oddał strzał, ale poradził z nim sobie bramkarz. Czas biegł nieubłaganie, a rezultat nie ulegał zmianie mimo ambitnej gry MKS-u. W 75 min. M. Petryszyn po składnym ataku niepokoił Słonkę, lecz Sławek obronił nogami kąśliwe uderzenie. Rozstrzygnięcie nastąpiło w 82. minucie. Kapitan ekipy Zawiszy, wspomniany wyżej M. Petryszyn zdobył filmową bramkę uderzając z dystansu. Piłka idealnie "naszła" mu na nogę i ugrzęzła w siatce ponad interweniującym, lekko wysuniętym przed linię Słonką. Było "po herbacie", a miejscowych, nielicznych kibiców uszczęśliwił dodatkowo w drugiej minucie doliczonego czasu Barniak, mierzonym strzałem przy słupku z rogu "szesnastki" umieszczając futbolówkę w bramce. Zatem 4:1 dla Zawiszy, ale to wcale nie koniec "wrażeń"... Arbiter doliczył łącznie 300 sekund i w czwartej minucie "dogrywki" zarobiliśmy za jednym zamachem dwie czerwone kartki. W jednej akcji na naszym polu karnym aż trzech (!) piłkarzy MKS-u było ewidentnie faulowanych, czego nie widział sędzia. Nie wytrzymał Stalka i w dosadnych słowach ocenił pracę zagubionego "sprawiedliwego" ze Słupska Arkadiusza Żynisa, za co ten podyktował rzut wolny pośredni dla zawiszan, a kapitana MKS-u odesłał do szatni. Oprócz tego drugą żółtą kartkę ujrzał siedzący już wówczas po zmianie na ławce Litwiniuk. Być może niepotrzebnie zagotowały się głowy debrznianon, ale jak racjonalnie ocenić sytuację, w której arbiter pokazuje w ciągu 90 minut zaledwie dwa "żółtka" za 32 (sic!) faule nie przebierających w środkach gospodarzy? To swoiste kuriozum, aby jeden z dwóch stoperów MKS-u w tym spotkaniu (Michał Birosz) był faulowany aż dziesięć razy i po tych przewinieniach arbiter nie ukarał żadnego z piłkarzy rywali kartką. Chyba to jest metoda na tę ligę: siła, agresja, "kopnij i biegnij", a nie techniczne poczynania i budowanie akcji dzięki wymianie wielu podań. Tak (w uproszczeniu) zaprezentował się Zawisza i odniósł sukces. To oczywiście dopiero początek edycji 2012/2013 i dramatu nie ma, lecz ponosimy straty nie tylko punktowe, ale i "w ludziach", co jest kompletnie niepotrzebne. Za tydzień kolejna ważna potyczka ligowa, w Debrznie z Kaszubią Studzienice, choć wcześniej czeka drużynę Władyczaka środowy pucharowy antrakt z Koralem II Dębnica, również na własnym obiekcie.
(SM)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::