SENIORZY › RELACJE
» 14 kolejka - 05.11.2017r.
» Sędzia: Przemysław Pagacz (Słupsk) jako główny oraz asystenci: Kamil Sęktas (Wicko) i Łukasz Jach (Słupsk)
1:3
(0:1)
Zawisza Borzytuchom MKS Debrzno
 0:1 Kamil Masternak (10)
 0:2 Wojciech Marczak (53)
 0:3 Kamil Masternak (72)
Mateusz Zblewski (82)1:3  

6 strzały celne 11
10 strzały niecelne 3
4 rzuty rożne 5
2 spalone 1
12 faule 8
4 żółte kartki 0
1 czerwone kartki 0
0 karne 0
widzów ok. 30

MKS: Słonka- Kałdowski, Stalka, Domański, Zabrocki- K. Masternak (76 Borucki), Władyczak, Góra, Pacholik- Kawczak (83 K. Dudzic), Marczak (67 Litwiniuk)

  Czas
gry
Gole Asysty Strz.
celne
Strz.
niec.
Faule Faulo-
wany
Spalo-
ne
Sławomir Słonka90       
Kamil Kałdowski90   11  
Sebastian Stalka90  1    
Maciej Domański90    1  
Dariusz Zabrocki90    12 
Kamil Masternak752 3 2  
Paweł Władyczak90  2 1  
Mariusz Góra90    12 
Michał Pacholik90 13  4 
Michał Kawczak82   1 3 
Wojciech Marczak661 11111
Damian Litwiniuk24  1    
Błażej Borucki15       
Krzysztof Dudzic8       

Dwa gole "Mastera", magister też z bramką
Trzy mecze z jednym zdobytym punktem i to w starciu z rywalami będącymi bez dwóch zdań w zasięgu debrznian- to nie mogło zadowalać. Wyjazd do Borzytuchomia miał w tej sytuacji być bojem na przełamanie i tak się stało. Wygraliśmy z Zawiszą 3:1, odzyskując rezon w końcówce rundy jesiennej w seniorskiej okręgówce. Zwycięstwo było zasłużone, ale nie przyszło łatwo wobec ambitnej postawy gospodarzy na trudnym, bardzo trudnym wręcz terenie.

Murawa na obiekcie zawiszan z daleka wyglądała na przyzwoitą. Tylko z daleka, bo bliższe przyjrzenie się podłożu ujawniło szereg mankamentów, wśród których na pierwszy plan wysuwały się kretowiska, błoto i woda zalegająca na placu gry. Wystarczył kwadrans biegania piłkarzy po boisku, aby "przeorać" je dokumentnie. Oceniając wprost: to były istne męczarnie, z których z tarczą wyszli czerwono-niebiescy i to dla nas najważniejsze.

Kadra na niedzielne spotkanie zmieniała się kilkakrotnie i liczyła ostatecznie tylko czternastu zawodników. Roszady w porównaniu z konfrontacją z Echem? Zabrakło pauzującego za cztery żółte kartki Pawła Wegnera, nie pojechali na zawody Szymon Malmon, Krystian Szostek i Jakub Kaczmarek, a Patryk Klejdysz wprawdzie pojawił się w Borzytuchomiu, ale... na trybunach. W podstawowej jedenastce ponownie zameldowali się Michał Pacholik i Sebastian Stalka, z kolei Kamil Masternak miał tym razem okazję pohasać w linii pomocy, a nie w defensywie, Mariusz Góra operował w środku pola wraz z Pawłem Władyczakiem, natomiast atak tworzyli Michał Kawczak i... rozgrywający premierowy mecz w sezonie Wojciech Marczak. Lewą flankę obrony od pierwszych minut zabezpieczał Dariusz Zabrocki, ostatnio dwa razy meldujący się na murawie z ławki, po długim odpoczynku związanym z urazem.

Jak na piekielnie ciężkie warunki rywalizacji graliśmy nieźle. W 9 min. Władyczak wypatrzył Pacholika i po celnym strzale "Kołka" egzekwowaliśmy rzut rożny. Dośrodkowywał Stalka, jeden z przeciwników głową zbyt krótko wybił futbolówkę, dopadł do niej będący kilkanaście metrów przed bramką K. Masternak i mocnym uderzeniem pokonał Adama Dziemianko. Po 198 minutach snajperskiej "abstynencji" w lidze wreszcie znaleźliśmy sposób na zmuszenie do kapitulacji golkipera. Chcieliśmy pójść za ciosem i w 12 min. Kałdowski z narożnika szesnastki oddał groźny strzał, ale niecelny. W 14 min. wolny w wykonaniu Stalki i główka Kawczaka, niestety również obok słupka. W 20 min. dobra interwencja wślizgiem Kałdowskiego i tylko korner dla Zawiszy, bo mogło być dużo gorzej.

Składną akcję emkaesiaków zanotowaliśmy w 24 min., kiedy to Stalka zagrał do Pacholika, Michał podciągnął z piłką kilkanaście metrów i podał wzdłuż "prostokąta", lecz Kawczak nie zdążył do zagrania. Emocje w tym fragmencie spotkania i to spore były w samej końcówce I odsłony. Mieliśmy w 45 min. furę szczęścia, bo najpierw interweniował bez zarzutu Słonka, potem "gała" uderzyła w słupek, a za trzecim razem przeszła obok bramki. Uff...

Zgodnie z przewidywaniami miejscowi ruszyli do szturmu po zmianie stron. W 50 min. Słonka świetnie wybronił piłkę uderzoną głową, a w 52. minucie uratował nas w sytuacji sam na sam. Kiedy kibice Zawiszy mogli mieć uzasadnione nadzieje na wyrównanie MKS skontrował i to skutecznie. Władyczak precyzyjnie podał na skrzydło do Pacholika, Michał na szybkości poradził sobie z defensorem i wrzucił piłkę na piąty metr, gdzie nadbiegający Marczak głową wpakował ją do siatki. Gol świeżo upieczonego magistra inżyniera! 2:0 dla debrznian i względny spokój, bo od tej chwili znacznie łatwiej było nam kontrolować mecz. W 55 min. dobrą okazję miał Pacholik, kilka chwil później K. Masternak został zablokowany, również w dogodnej pozycji. Zawisza odpowiedział w 65. minucie, kiedy Słonka musiał wykazać się dwukrotnie po dynamicznym ataku.

W 70 min. blisko bramki był Pacholik, lecz po rajdzie trafił w golkipera. W 72 min. wątpliwości co do wyniku uleciały. Rzut wolny wykonywany przez Stalkę, piłka odbiła się od będącego w polu karnym jednego z obrońców, przyjął ją spokojnie K. Masternak i uderzył nie do obrony. 3:0! Dwupak "Mastera" w klasie okręgowej to ewenement, bo dotąd jeśli zdobywał dwa gole w meczu, to jedynie w Pucharze Polski (dwukrotnie w Przechlewie z Victorią/Brdą II w 2016 i 2017 roku). W lidze zdarzyło się to pierwszy raz, a mogło być... jeszcze lepiej, bo w 74 min. A. Dziemianko w ostatnim momencie powstrzymał debrznianina szykującego się już do świętowania hat tricka.

W 79 min. Słonka końcami placów sparował niezwykle trudną piłkę na rzut rożny, ale w 82 min. gospodarze znaleźli sposób na jego pokonanie. Po długim zagraniu na skrzydło Mateusz Zblewski przymierzył z lewej nogi w przeciwległy róg i Sławek nic już nie mógł zrobić. W 84 min. powinniśmy odzyskać trzybramkowe prowadzenie, bo wyśmienitą szansę miał Damian Litwiniuk po efektownym zgraniu piłki klatką piersiową przez Górę, ale będąc oko w oko z A. Dziemianko uderzył mało dokładnie.

W 90 min. wyleciał z boiska po dwóch "żółtkach" Piotr Pituch. Pierwsze napomnienie otrzymał za usiłowanie zdobycia gola ręką, drugie za "wycięcie" Pacholika. Dla ostatecznego wyniku nie miało to już żadnego znaczenia. Drugi raz w historii (w szóstej próbie) wywieźliśmy z Borzytuchomia trzy punkty. Wcześniej udało się to dziewięć lat temu, za trenerskiej kadencji Grzegorza Apryasa, w klasie A, gdy zwyciężyliśmy 2:0 po golach Piotra Staniola i P. Klejdysza.
(SM)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::