SENIORZY › RELACJE
» 15 kolejka - 14.11.2021r.
» Sędzia: Tomasz Szot (Łupawa) jako główny oraz asystenci: Mateusz Galek (Królewo) i Tomasz Fabich (Słupsk)
2:5
(0:3)
Zawisza Borzytuchom MKS Debrzno
 0:1 Kacper Bielecki (38)
 0:2 Paweł Władyczak (41)
 0:3 Krystian Szostek (45+1)
Dariusz Syldatk (57)1:3  
 1:4 Krystian Szostek (69)
Jakub Gostomski (77)2:4  
 2:5 Błażej Borucki (90+3)

5 strzały celne 13
2 strzały niecelne 7
1 rzuty rożne 4
2 spalone 3
16 faule 9
1 żółte kartki 1
0 czerwone kartki 0
0 karne 0
widzów ok. 30

MKS: Kutela- Lica, Mucha, W. Marzec, Borucki- Nykiel (46 K. Masternak), Władyczak, Szawarniak (76 Stalka), Bielecki (63 Domański)- P. Wegner, Szostek
Żółta kartka: P. Wegner

  Czas
gry
Gole Asysty Strz.
celne
Strz.
niec.
Faule Faulo-
wany
Spalo-
ne
Dawid Kutela90     1 
Bartłomiej Lica90    14 
Norbert Mucha90 1   1 
Wojciech Marzec90    11 
Błażej Borucki901 2  2 
Jakub Nykiel45  1 12 
Paweł Władyczak901111 1 
Krzysztof Szawarniak75  1111 
Kacper Bielecki621 2    
Paweł Wegner90 112212
Krystian Szostek902 32211
Kamil Masternak45  1  1 
Maciej Domański28 11 1  
Sebastian Stalka15   1   

Outsider pokonany, kolejny wyjazdowy skalp
Tak miało być... MKS odniósł ósme z rzędu zwycięstwo w lidze, wywiązując się należycie z roli stuprocentowego faworyta potyczki z okupującym ostatnią lokatę w tabeli Zawiszą Borzytuchom. Był to obiektywnie oceniając najsłabszy występ Czerwono-Niebieskich od kilku tygodni, ale przeciętna dyspozycja i tak wystarczyła do wywiezienia z najgorszego boiska w klasie okręgowej trzech punktów.

Od obiektu Zawiszy zaczniemy, bo nie sposób pominąć milczeniem warunków, w jakich przyszło rywalizować piłkarzom. Pal licho nawet murawę, którą gospodarze jako tako przygotowali, a dopomógł im w tym trochę przypadkowo także brak deszczu w ostatnich dniach. Boisko rzeczywiście baaaardzo kiepskie, ale... lepsze niż rok temu w trakcie naszej poprzedniej listopadowej wizyty. Warto jednak wspomnieć o szatniach, a raczej ich atrapach, bo jak inaczej nazwać rozlatujące się baraki, bez ogrzewania, bez energii, bez wody, o prysznicach nie wspominając... Na dodatek zastaliśmy pomieszczenie ewidentnie... ze śladami rozegranego przed dwoma tygodniami (!) spotkania z Doliną Gałąźnia Wielka. Mamy rok 2021 Panie Wójcie Gminy Borzytuchom, nie lata 50-te XX wieku, a Klub Sportowy Zawisza nie działa od wczoraj, reprezentuje od ponad czterech dziesięcioleci bądź co bądź lokalne środowisko i może wreszcie warto COKOLWIEK wybudować. To jak wygląda stadion obecnie, urąga bowiem wszelkim standardom.

Co do kadry, jaką dysponował tego dnia Paweł Władyczak, pojechaliśmy w czternastu, z wracającym po pauzie za cztery żółte kartki Wojciechem Marcem. Miejsce w jedenastce odzyskał Bartłomiej Lica, a za nieobecnego Michała Kawczaka wskoczył do wyjściowego składu Kacper Bielecki. Grający z Wybrzeżem Objazda po 90 minut Maciej Domański i Kamil Masternak tym razem weszli z ławki, podobnie jak Sebastian Stalka, zmagający się z problemami zdrowotnymi. Choroba wykluczyła z udziału w spotkaniu kapitana Michała Pacholika, opaskę przejął Władyczak.

Długo, prawie całą pierwszą odsłonę, męczyliśmy się z gospodarzami, którzy zresztą pokazali się z dobrej strony i naprawdę trudno uwierzyć, iż zgromadzili dotąd zaledwie pięć oczek. W 7 min. wprawdzie oddaliśmy celny strzał (Jakub Nykiel po podaniu Błażeja Boruckiego), ale zbyt słaby, a potem aż do 20 minuty niewiele ciekawego działo się na boisku. Wtedy na próbę z 25 metrów zdecydował się Paweł Wegner i nieznacznie chybił. W 22 min. składny atak debrznian. Władyczak zagrał do P. Wegnera, za chwilę piłka trafiła do Krystiana Szostka, który znalazł się oko w oko z golkiperem, jednak przelobował nie tylko jego, ale również bramkę.

Następne minuty na korzyść Zawiszy. Trzy razy było dość groźnie pod "świątynią" Dawida Kuteli. W 25 min. po prostopadłym podaniu będący w dobrej pozycji rywal posłał "gałę" obok słupka, w 29 min. debrznianin umiejętnie przeciął zagranie wzdłuż "prostokąta", a w 30 min. przeciwnik był sam na sam z Kutelą i na nasze szczęście przestrzelił. Jeszcze w tej samej minucie po zagraniu Władyczaka Szostek znalazł się w idealnej sytuacji, ale został powstrzymany przez bramkarza. W odpowiednim momencie "odjechaliśmy" miejscowym, zdobywając w końcówce I odsłony aż trzy gole! Zaczął Bielecki w 38 min., kiedy to ograł obrońcę przy linii końcowej, zauważył wysuniętego golkipera i precyzyjnie uderzył pod poprzeczkę. To trzeci z rzędu występ "Ciapka" w lidze z golem! W 41 min. 2:0, gdy wrzutki P. Wegnera nie zdołał przeciąć bramkarz, a zamykający lewe skrzydło Władyczak głową skierował futbolówkę do celu. Wreszcie w 45+1 min. Władyczak dograł Szostkowi, ten na szybkości położył golkipera i wcelował bez problemu z ostrego kąta.

Do przerwy więc komfortowe 3:0, chociaż sprawiedliwie trzeba nadmienić, że na aż taką przewagę nie zasłużyliśmy. W drugiej połowie, mając trzy bramki zapasu emkaesiacy chwilami grali nie dość skoncentrowani. Najpierw jednak mogliśmy strzelić bramkę w 50 min. po wymianie podań Szawarniaka z Szostkiem i uderzeniu tego pierwszego. W 55 min. zapisaliśmy gospodarzom premierową celną próbę, z którą Kutela poradził sobie bez problemu. W 57 min. Zawisza uzyskał gola, kiedy po kilku błędach na przedpolu naszej bramki na czystą pozycję wyszedł Dariusz Syldatk i nie zmarnował okazji. Tym samym przerwał imponującą serię MKS-u bez jakiejkolwiek straty na wyjeździe. Debrznianie nie dali się pokonać "w gościach" łącznie przez 379 minut, czyli... ponad dwa miesiące!

W 69 min. już 4:1 i drugie trafienie dobrze dysponowanego Szostka, który mocnym strzałem pokonał golkipera gospodarzy po tym, jak wprowadzony kilka minut wcześniej Domański ostro powalczył z obrońcą o futbolówkę, będąc tuż przed szesnastką. Sędzia puścił grę, a Szostek wiedział jak zachować się w polu karnym. Niestety, nie wyciągnęliśmy wniosków sprzed paru minut i w 77 min. troszkę podobna sytuacja jak przy pierwszej straconej bramce. Jakub Gostomski wyszedł na spotkanie z Kutelą i piłka uderzona po ziemi zatrzepotała w siatce. To zdopingowało nasz zespół do postarania się o dołożenie choćby jednego trafienia w samej końcówce. Nie udało się w paru akcjach (78 min. - K. Masternak niecelnie w zamieszaniu, 80 min. - znowu K. Masternak, potem korner i bliscy szczęścia po strzałach Szostek i Władyczak, 84 min. - wznowienie Kuteli, kiks zawiszan, idealna okazja Szostka i nad poprzeczką..., 89 min. - wolny w wykonaniu Boruckiego, próba w krótki róg i golkiper z trudem wybił piłkę), aż w końcu nadeszła 90+3 min., płaski strzał Domańskiego, dobra interwencja bramkarza i kolejny rzut rożny. Piłkę ustawił Borucki i ładnie zakręcił w taki sposób, iż minęła obrońców, naszych zawodników i co najważniejsze golkipera, lądując bezpośrednio w bramce! 5:2 i zaraz potem ostatni gwizdek arbitra Tomasza Szota.

Zawody kończyliśmy w dziesiątkę, bo w 86 min. P. Wegner bez kontaktu z rywalem doznał kontuzji i nie był w stanie kontynuować gry. Jego występ za tydzień wydaje się mocno wątpliwy... Mamy trzy oczka więcej i właśnie: czas pomyśleć o hitowo zapowiadającym się meczu u siebie ze Startem Miastko. Będą z pewnością duże emocje, dlatego już teraz zapraszamy kibiców na Stadion Miejski w niedzielę 21 listopada o godz.13.30.
(SM)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::