AKTUALNOŚCI
W samo okienko (74) - Artysta jednego przeboju29.04.2016r.
- Jak tam panie dobrodzieju? Dawno pana nie było... Barman Ziutek, warszawska poczciwina, przywitał mnie dwoma pytaniami niby skrywającymi tęsknotę właściciela lokalu do stałego klienta, którego nieobecność jednak dała się zauważyć. Przypomniałem sobie klasyczne westerny, filmy z Dzikiego Zachodu, kiedy to kowboj lub inny łowca nagród wszedł do saloonu przy akompaniamencie pianisty. Bar "Samobuj", jak ów saloon, pękał dzisiaj w szwach.

- Podać to, co zawsze? - dało się wyczuć nadzieję, że może tym razem zmienię zdanie.

- Jasne.

Barman zmierzwił brwi i zapytał:

- Piwo jasne?

- Nie. Jasne, że to samo co zawsze.

Krótkie barmańskie "Aha!" i ekspres do kawy poszedł w ruch, a wraz z nim nastąpiła seria pytań:

- I jak tam Euro?

- Oj, niedobrze - odparłem z grymasem na ustach, chcąc zabawić się w słowną grę.

- Jak to niedobrze?! - momentalnie wyparował Ziutek, jakby kto go przypalił od tyłu. - Ktoś z naszych doznał kontuzji? Cholera, nic nie słyszałem...

- Jakich znowu kontuzji? - próbowałem zbić go z pantałyku. - Mówię że słabo, bo euro już prawie po 4,40.

Barman odetchnął z ulgą jakby mu kamień z serca spadł.

- Nie o to "euro" pytam. Pytam o inne "Euro". No przecież pan wie o jakie.

- Tak, wiem - kawa wylądowała szczęśliwie przede mną w białej filiżance i takim samym spodku. Pierwszy łyk i odlot dla umysłu. - Żartowałem tylko.

Jakiś gość zamówił kolejne "jasne" kuflowe, zapłacił i odpłynął w korner lokalu.

- To jak będzie na mistrzostwach w czerwcu? Będziemy "czarnym koniem"? - zapytał Ziutek.

- Ma pan kryształową kulę? Jak tak, to dawaj pan i zobaczymy, powróżymy. Może z fusów po kawie? - odrzekłem i dodałem. - Mam dla Pana zagadkę.

Barman wyszczerzył zęby niczym westernowy "łowca głów", liczący na łatwe zgarnięcie sporej nagrody. Nawet stanął w lekkim rozkroku, ręce spuścił wzdłuż tułowia i zaczął nerwowo przebierać palcami przy kieszeniach.

- Ile strzałów?

- Tylko jeden.

- OK. Dawaj pan.

- Co łączy ze sobą takich polskich wykonawców muzycznych jak "Bolter", "Mr Zoob", "Azyl P" czy "Emigranci"?

Ziutek wyciągnął szybko wyimaginowanego kolta i odpalił:

- Jeden przebój i nic więcej.

- Brawo - bliski byłem głośnego zaklaskania. - Dokładnie tak. Zostali zapamiętani jako artyści jednego przeboju. Nie wiadomo dlaczego z resztą utworów im nie wyszło. Ale z tego jednego jedynego żyją do dziś.

Wziąłem kolejny łyk kawy.

- A teraz zagadka numer dwa.

Barman znowu przybrał odpowiednią pozę z tym, że w jednej ręce trzymał teraz pusty kufel do piwa, który musiał poczekać do napełnienia.

- Nazwisko piłkarza, który jest zapamiętany przez jedną tylko strzeloną bramkę?

Przez moment myślałem, że barmanowi zagotuje się mózg, ale byłem w błędzie.

- Jan Domarski! - zabrzmiało to niczym "pif-paf!". - Facet strzelił Angolom gola na Wembley i nie pojechał na mundial...

- Dycha! Brawo! - teraz już uhonorowałem go oklaskami. - Zdobył taką bramkę, że większość kibiców kojarzyć go będzie tylko z tym trafieniem.

- To może być niesprawiedliwe - zasądził Ziutek.

- Jasne. Może tak być. Przecież większość z nas po strzeleniu TAKIEGO gola dostałoby niezłego pałeru niczym po wypiciu tego napoju co dodaje skrzydeł. Tak powinno właśnie być: takie wydarzenie powinno dodać motywacji do działania, dla niektórych być jak dzwonek alarmowy na zasadzie "albo teraz się weźmiesz do roboty i dalej będzie coraz lepiej, albo d... blada". Iluż to piłkarzy marzy o tym, aby zdobyć gola w ostatniej minucie przy stanie 0:0?

- To kolejna zagadka?

- Nie, nie... - uśmiechnąłem się. - Każdy o tym marzy. Skraść takie marzenie to nie grzech. Ale grzechem jest nie iść za ciosem, siąść na lurach lub zniknąć znowu na jakiś czas z treningów i nie pokazać, że stać mnie na więcej...

- Żeby nie być artystą jednego przeboju - dokończył barman, zabrał mi pustą filiżankę sprzed nosa i skwitował z błyskiem w oku: - Dzisiaj na koszt firmy.

Jasne.

(© arek.lewenko@interia.pl),

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::