AKTUALNOŚCI
Zmarł Jerzy Pelowski01.07.2025r.
28 czerwca 2025 r. w szpitalu w Złotowie w wieku 78 lat zmarł Jerzy Pelowski, długoletni kibic, najpierw Żagla, potem MKS-u Debrzno, także członek Komisji Rewizyjnej klubu, lecz przede wszystkim z naszej perspektywy entuzjasta sportu (w wymiarze lokalnym oraz tego "wielkiego"), życzliwy ludziom parającym się tą dziedziną życia.

Wspominamy dzisiaj PANA JURKA, albo lepiej napisać PANA JERZEGO, bo tak najczęściej z szacunku do wieku i do osobowości zwracaliśmy się do człowieka bardzo lubianego, aktywnego, skorego do pomocy, uczestnika wielu wydarzeń związanych z Czerwono-Niebieskimi. Jak jednak sam siebie tytułował był znany również jako KIBOL albo SOŁTYS.

Tuż po śmierci PANA JERZEGO ktoś powiedział o NIM chyba najbardziej lapidarnie, ale faktycznie prawdziwie, trafnie, że był NIEPODRABIALNY. Tak, to określenie zdecydowanie oddawało JEGO styl życia, podejście do otoczenia, funkcjonowanie na co dzień. PAN JERZY bardzo długo uczestniczył w szeregu przedsięwzięć organizowanych przez klub znad Debrzynki. Raz był to "zwykły" mecz, innym razem piknik, impreza na "Orliku", czy "Puchar Lata", albo zawody halowe. Zawsze chętny do współpracy, a to cokolwiek przewieźć, kogoś podwieźć, coś razem załatwić, obsłużyć grilla, przyczynić się drobnym, lecz jakże ważnym uczynkiem do sprawnego przebiegu tego, co zaplanowano. Przy tym obdarzony był niebanalnym poczuciem humoru, specyficznym sposobem wyrażania się, bezpośredniością. Równie dobrze odnajdywał się w towarzystwie ludzi ze swojego pokolenia, jak też nawet kilkadziesiąt lat młodszych.

Lubiłem nasze dysputy, bo rozmówcą był rzeczywiście interesującym, zaskakującym przenikliwością, imponującym doświadczeniem życiowym. Kiedy MKS wygrywał gratulował, gdy drużynie nie wiodło się, wysyłał króciutkie SMS-y, najczęściej z przekazem "Głowy do góry. Kibol", rzadziej z komunikatem w rodzaju "Już ja sobie z wami porozmawiam". Anegdot z PANEM JERZYM w roli głównej nazbierało się przez ten czas pewnie bez liku, ale w tym szczególnym momencie chciałbym odtworzyć z pamięci ledwie kilka historyjek charakterystycznych dla jego postaci. Otóż kiedyś zdarzyło mi się zapomnieć wysłać PANU JERZEMU z meczu wyjazdowego seniorów SMS-ska z podstawowymi danymi, tzn. rezultatem, strzelcami goli itp. Był już, na nieszczęście dla mnie, późny niedzielny wieczór, jakoś tak dobrze po godz.22.00, gdy PAN JERZY, wyraźnie zniecierpliwiony (słusznie zresztą), odezwał się wiadomością: "A wynik to łacha?". Szybko odpisałem, że wygraliśmy i ile i kto zdobył bramki, na co po chwili nadeszła lakoniczna, precyzyjna odpowiedź: "No, teraz to rozumiem!". Innym razem jechaliśmy jego niezniszczalnym, seledynowym Fiatem Punto, w piątkowe przedpołudnie, jak nakazywała niepisana tradycja, po napoje do Biedronki na zbliżające się weekendowe spotkania emkaesiaków. Najpierw jednak tamtego dnia trzeba było zahaczyć o bank. PAN JERZY całkowicie beztrosko przy wyjeździe z drogi ze stadionu skręcił od razu w lewo, a na moją dość nieśmiałą sugestię, że wprawdzie prawa jazdy nie posiadam, ale w ten osobliwy sposób nie pokonałbym ronda, PAN JERZY odparował natychmiast: "Przestań, jesteśmy przecież u siebie!". Z kolei kilka lat temu (no dobrze, może kilkanaście), jedna z bocznych uliczek w centrum Debrzna była totalnie rozkopana i to od paru miesięcy. Któregoś dnia PAN JERZY zawitał w to miejsce, zwracając się wprost do spożywających tam akurat śniadanie robotników drogowych: "Ile jeszcze będziecie się pier..lić z tą ulicą?". Nastała cisza, połączona z nielichym zdumieniem, wyraźnie widocznym na obliczach pytanych, aż padła odpowiedź: "Tak z kilka tygodni co najmniej". Usatysfakcjonowany PAN JERZY pożegnał towarzystwo słowami: "Mam w końcu prawo zapytać jako mieszkaniec tego miasta, nie?".

W trakcie meczów ligowych na Stadionie Miejskim też dochodziło do wielu zabawnych scenek. Bodaj najbardziej zapamiętałem tę sprzed kilkunastu lat, gdy MKS rozgrywał zawody na starej murawie, a piłkarze przebierali się w szatniach w kultowej "Pilawie", czyli na miejscu obecnego "Orlika". Nieważna jaka dokładnie była to potyczka, z kim graliśmy, kto sędziował, chociaż ten wątek będzie tu na pierwszym planie. Do przerwy debrznianie przegrywali, a na dokładkę trójka arbitrów w paru sytuacjach podjęła kontrowersyjne decyzje, może nawet krzywdzące nasz zespół. Otóż PAN JERZY stał przy brameczce wiodącej na drogę z obiektu do "Pilawy", przez którą wędrowali w połowie meczu do swojego pomieszczenia sędziowie. Okazało się potem, że strasznie im "nawrzucał", nie przebierając w słowach... Kiedy po chwili (nie mając pojęcia co się stało) wszedłem do pokoju arbitrów, chcąc wręczyć im karteczkę ze zmianą zawodnika, "sprawiedliwi" opowiedzieli o całym zdarzeniu, zaczynając wywód od "Panie Sebastianie, kim jest ten człowiek przy furtce?". Wytłumaczyłem, że to nasz wierny kibic... Sędziowie po krótkim zreferowaniu co się wydarzyło zasugerowali, abym z nim porozmawiał, zapewniając, że nie odnotują niemiłej scenki w protokole. Dotarłem szybko do PANA JERZEGO, zagaiłem o incydent, poprosiłem o powściągnięcie nadmiernych emocji, na co ten odparł bezzwłocznie i z "olimpijskim" spokojem: "Spier...am na trybuny!". Taki był, szczery i bezpośredni jak mało kto...

Jutro, tj. 2 lipca 2025 r. pożegnamy PANA JERZEGO. Mszę Świętą w kościele WNMP w Debrznie przewidziano o godz.14.00, a po niej przejdziemy na miejsce wiecznego spoczynku "Kibola" na Cmentarzu Komunalnym. Zgodnie z wolą zmarłego obowiązuje jasny lub kolorowy ubiór. Uszanujmy to.

Sebastian Michno


































::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::