wtorek 3 grudnia godz.18.00-19.30 boisko Orlik przy Stadionie Miejskim i czwartek 5 grudnia godz.18.00-19.30 hala Szkoły Podstawowej
JUNIORZY D2
poniedziałek 2 grudnia godz.16.00-17.30 hala Szkoły Podstawowej i środa 4 grudnia godz.15.45-17.15 hala Szkoły Podstawowej + sala nr 4
JUNIORZY E2
wtorek 3 grudnia godz.17.00-18.00 hala Szkoły Podstawowej i czwartek 5 grudnia godz.17.00-18.00 hala Szkoły Podstawowej
JUNIORZY F1
wtorek 3 grudnia godz.16.00-17.00 hala Szkoły Podstawowej i czwartek 5 grudnia godz.17.00-18.00 hala Szkoły Podstawowej
JUNIORZY F2
poniedziałek 2 grudnia godz.17.30-18.30 hala Szkoły Podstawowej i środa 4 grudnia godz.16.45-17.45 hala Szkoły Podstawowej
AKADEMIA PIŁKARSKA
grupa I (roczniki 2019 i 2020, juniorzy G2), trener PAWEŁ WŁADYCZAK; wtorek 2 grudnia godz.15.50-16.50 sala nr 30 w Szkole Podstawowej i czwartek 4 grudnia godz.16.00-17.00 hala Szkoły Podstawowej
grupa II (roczniki 2017 i 2018, juniorzy F2), trener NORBERT MUCHA; poniedziałek 2 grudnia godz.17.30-18.30 hala Szkoły Podstawowej i środa 4 grudnia godz.16.45-17.45 hala Szkoły Podstawowej
grupa III (rocznik 2016, juniorzy F1), trener BARTŁOMIEJ LICA; wtorek 3 grudnia godz.16.00-17.00 hala Szkoły Podstawowej i czwartek 5 grudnia godz.17.00-18.00 hala Szkoły Podstawowej
grupa IV (rocznik 2015, juniorzy E2), trener BARTŁOMIEJ LICA; wtorek 3 grudnia godz.17.00-18.00 hala Szkoły Podstawowej i czwartek 5 grudnia godz.17.00-18.00 hala Szkoły Podstawowej
grupa V (roczniki 2013 i 2014, juniorzy D2), trener KRZYSZTOF DUDZIC; poniedziałek 2 grudnia godz.16.00-17.30 hala Szkoły Podstawowej i środa 4 grudnia godz.15.45-17.15 hala Szkoły Podstawowej + sala nr 4
grupa VI (roczniki 2011 i 2012, juniorzy C2), trener BARTŁOMIEJ LICA; wtorek 3 grudnia godz.18.00-19.30 boisko Orlik przy Stadionie Miejskim i czwartek 5 grudnia godz.18.00-19.30 hala Szkoły Podstawowej
ARCHIWUM AKTUALNOŚCI
W samo okienko (20) Golasy z ekstraklasy
08.03.2013r.
Co słychać w szerokim świecie? Japończycy prawie popełnili sepuku czy harakiri, bo ich SHARP musi sprzedać się w części koreańskiej firmie SAMSUNG, a to dla potomków samurajów ciężki cios. Z kolei w Europie fani angielskiej piłki kręcą z niedowierzania głowami, ronią łzy (podobno Wayne Rooney też roni) i w Manchesterze obrzucają klątwami tureckiego sędziego niczym parującym gnojem za fatalny błąd, który pozbawił MU awansu, czyli milionów euro lub funtów.
Dziennikarze głęboko grzebali w statystykach i okazało się, że od prawie dwudziestu lat w ćwierćfinałowej fazie Ligi Mistrzów nie będzie żadnego giganta z Wysp Brytyjskich. "O, shit!" - jak krzyknęliby czystą słowiańszczyzną polscy mieszkańcy popularnego Londka, czyli Londynu. Jest jeszcze Arsenal, ale umówmy się - popularnym "Kanonierom" brakuje ognia i nawet Szczęsny szczęścia nie ma tyle w nadmiarze, aby wyeliminować Bayern Monachium po klęsce 1:3 u siebie.
Tymczasem odwrócę uwagę i ustawię celownik na inną informację, która jakoś nie za bardzo wstrząsnęła opinią publiczną w minionym tygodniu.
Pewien raport odsłonił smutną prawdę o tym, że trzech na pięciu piłkarzy topowej Premier League tuż po zakończeniu kariery zawodniczej dość szybko, bo w okresie dwóch lat staje się bankrutami. Kiedy słyszy się o ich obecnych, średnich zarobkach nierzadko przekraczających 30 tys. funtów (bagatelka - jakieś 150 tys. złotych tygodniowo), to wszystkim wydaje się, że ta góra "lodu" nigdy nie może stopnieć, że nie ma takiego prawa. Bólu głowy można dostać, rozważając opcje co z taką kasą zrobić...
Forsa wszystko zmienia i wielu zawodnikom zaciemnia trzeźwe spojrzenie na życie. Bardzo łatwo zatracają umiejętność oceny kto im chce naprawdę doradzić co z pieniędzmi uczynić, a nie jak "pomóc" im roztrwonić majątek. W tym fachu zawodowców nie brakuje. Istnieje liczne grono pseudo menedżerów czyhających jak sępy na powolne, acz skuteczne wyzerowanie konta piłkarskiej gwiazdy. Wspomniałem o górze "lodu", która nie powinna topnieć, chyba że... tak właśnie, dziewczyny są gorące. Swego czasu usłyszałem historię o grupie wyspecjalizowanych panien z północy naszego kraju, które zdecydowały się "wykąpać" w krakowskiej Wiśle i to bez strojów, czyli tak jak Pan Bóg stworzył. A że wówczas piłkarzom "Białej Gwiazdy" pączkowało na kontach po kolejnych tytułach mistrzów Polski czy dzięki premiom za zwycięskie boje w Pucharze UEFA. O la la. Dziewczyny przylepiły się do graczy jak pijawki i wyssały w różny sposób to i owo. Broń Was Boże generalizować, ale tutaj idealnie wpisuje się zagadka: "Jak kobieta może zrobić z mężczyzny milionera?". Odpowiedź: "Tylko wtedy, gdy wcześniej był miliarderem". Komu jest do śmiechu, panowie?! Znanych jest multum przypadków polskich graczy, którzy wyjechali na saksy i z pustymi kieszeniami wrócili do kraju.
Prawdziwych utracjuszy nie brakuje. Choć utracjusz to takie zdobne słowo, trąci nieco starożytnym Rzymem. Lepiej mi pasuje określenie "golas". Weźmy choćby Mirosława Okońskiego, który był bez wątpienia gwiazdą polskiej piłki i miał swoje "pięć minut" w HSV Hamburg. To był facet, który czarował bajeczną techniką, podobno lewą nogą wiązał krawat. Jego ostatnio opublikowana autobiografia maluje kolorowy świat pozaboiskowych eskapad i trwonienia pieniędzy. Łatwo przyszło, łatwo poszło. Niewiele jest systemów w dzisiejszej piłce, które w pewien sposób odgórnie narzucają to, że część wynagrodzenia piłkarza odprowadzana jest na bezpieczne konto, z którego po zakończeniu kariery wypłacane są jakieś miesięczne kwoty. Tak jest w Holandii, co pozwala uniknąć wielu zawodnikom sytuacji, że w oknach swoich domów nie muszą wywieszać transparentu: "Klub Golasy z ekstraklasy". Ogołoceni do cna, do ostatniej złotówki i wielu z nich trudno jest się obudzić w nowej rzeczywistości i rozegrać prawdziwy mecz o swoje dalsze życie.
Pieniądze to nie wszystko. Pamiętajcie o tym. Niech Wam się głowy nie grzeją, jak ktoś Wam podsunie kontrakt za kilka milionów złotych.