SENIORZY › RELACJE
» 19 kolejka - 05.05.2013r.
» Sędzia: Kamil Pril (Silno) - główny, Kamil Grzębowski (Chojnice) i Krzysztof Kłos (Miastko) - asystenci
0:1
(0:0)
MKS Debrzno GKS Kołczygłowy
  0:1 Grzegorz Dudek (62-s.)

8 strzały celne 4
5 strzały niecelne 4
2 rzuty rożne 4
3 spalone 2
12 faule 26
7 żółte kartki 3
1 czerwone kartki 1
1 karne 0
widzów ok. 200

MKS: Słonka - Lica, Birosz, B. Bucholc, Dudek (73 K. Dudzic) - K. Ryngwelski (52 P. Klejdysz), Władyczak, Malmon (73 Litwiniuk), Marczak (56 Pacholik) - Wegner, Stalka
Żółte kartki: B. Bucholc, Stalka (2), Malmon, Wegner, K. Dudzic, P. Klejdysz
Czerwona kartka: Stalka (78 min.- za dwie żółte)

  Czas
gry
Gole Asysty Strz.
celne
Strz.
niec.
Faule Faulo-
wany
Spalo-
ne
Sławomir Słonka90     1 
Bartłomiej Lica90       
Michał Birosz90  1  4 
Bartłomiej Bucholc90    31 
Grzegorz Dudek72     1 
Karol Ryngwelski51    121
Paweł Władyczak90   2 91
Szymon Malmon72  2  4 
Wojciech Marczak55    42 
Paweł Wegner90  331  
Sebastian Stalka77  1 1  
Patryk Klejdysz39      1
Michał Pacholik35    11 
Krzysztof Dudzic18    1  
Damian Litwiniuk18  1  1 

Komedia omyłek
Spotkanie z GKS-em Kołczygłowy na długo pozostanie w pamięci sympatyków futbolu w Debrznie, lecz wcale nie z powodu bardzo dobrej gry obydwu drużyn, emocji piłkarskich, pięknych goli itp.
Po zakończeniu potyczki panowało ogromne rozczarowanie oraz wściekłość i to z dwóch powodów: porażki czerwono-niebieskich i fatalnego sędziowania, które stało się przyczyną gorącej atmosfery na boisku i trybunach. Na pewno podopieczni Pawła Władyczaka chcieli zrewanżować się rywalom za to nieszczęsne 1:6 z rundy jesiennej. Nic nie zostało zrealizowane z tych planów, a tego dnia w ogóle niewiele wychodziło debrzneńskiej ekipie. W głowach siedziała jeszcze środowa porażka w Czarnej Dabrówce i było to widać w poczynaniach zawodników MKS-u. Warunki do gry bardzo dobre, pogoda prawdziwie wiosenna, co ściągnęło na stadion przy ul. Sportowej sporą liczbę kibiców. Pisząc o warunkach nie mamy rzecz oczywista na myśli stanu murawy. Wystarczyło kilka bezdeszczowych dni, aby zamieniła się w beton, a o innych niespodziankach czyhających na futbolistów nie warto wspominać, bo to stały element obiektu nad Debrzynką. Dziewiętnastu piłkarzy znajdowało się w kadrze drużyny na niedzielną konfrontację z GKS-em. Do sędziowskiego protokołu nie zmieścił się Łukasz Płóciennik, trzej inni zawodnicy (Krystian Paciorek, Łukasz Jażdżewski i Wojciech Taras) pozostali na ławce rezerwowych po dokonaniu kompletu zmian. W przypadku W. Tarasa było to pierwszy raz w sezonie 2012/2013, gdyż dotąd wychodził w podstawowym zestawieniu w każdym z siedemnastu rozegranych meczów. Na lewą stronę bloku defensywnego wrócił Grzegorz Dudek, parę stoperów utworzyli Michał Birosz i Bartłomiej Bucholc. Tym razem całe 90 minut wśród juniorów starszych zaliczył dzień wcześniej Krzysztof Szawarniak, a do zestawienia wskoczył nieobecny poprzednio Paweł Wegner. Pierwsza część toczyła się pod dyktando gospodarzy, chociaż błędne byłoby stwierdzenie, że nacierali oni zaciekle na bramkę Filipa Bronki. Nie obserwowaliśmy oszałamiającego tempa w budowaniu akcji, ale MKS faktycznie miał więcej z gry. Stwarzał też dogodne do objęcia prowadzenia sytuacje. W 4 min. Władyczak silnie uderzył zza pola karnego, ale piłka przeleciała minimalnie nad poprzeczką. W 15 min. doskonałej okazji nie wykorzystał Sebastian Stalka. Kapitan "emkaesiaków" wyszedł na czystą pozycję po zagraniu Birosza, jednak zaplątał się z piłką w polu karnym i F. Bronka zdążył interweniować. W 21 min. Władyczak dograł na prawe skrzydło do Karola Ryngwelskiego, a szybki pomocnik debrzneński dynamicznie wbiegł w "szesnastkę". Stracił równowagę i upadł, ale czy przy udziale przeciwnika? Co do tego wielu miało wątpliwości, w każdym razie sędzia nakazał grać dalej. W 23 min. pierwszy raz realnie zagrożona była "świątynia" Sławomira Słonki, kiedy B. Bucholc nie opanował piłki, ta przeszła go i jeden z kołczygłowian doszedł do strzału, na szczęście niecelnego. Pięć minut później Szymon Malmon posłał soczyste uderzenie w kierunku bramki z ok. 20 metrów, ale trafił wprost w odpowiednio ustawionego F. Bronkę. Golkiper "Gieksy" nie bez problemów, ale poradził sobie również z próbą Pawła Wegnera w 36. minucie. Jedna z bardziej kluczowych sytuacji dla losów rywalizacji miała miejsce w 41. minucie. Strzelał Wegner, F. Bronka odbił futbolówkę, Stalka usiłował ją dobić, "gała" trafiła w rękę obrońcy ekipy gości i sędzia Kamil Pril wskazał na "wapno". Grający dotąd bodaj najrówniej spośród wszystkich debrznian (mowa o rundzie wiosennej) Malmon podszedł do piłki, ale jego intencje wyczuł F. Bronka i obronił karnego. Dobijający głową Wegner wcelował w poprzeczkę.... Jak pech to pech! Bardzo szybko upłynął prawie cały kwadrans gry po przerwie. Dopiero w 59 min. jęk zawodu przetoczył się po widowni, po dwójkowej akcji Stalka-Wegner. "Diabeł" efektownie strzelił z narożnika pola karnego, lecz futbolówka odbiła się od słupka... To zemściło się w 62. minucie. Po dalekim wrzucie piłki z autu przedłużył ją głową Marcin Marchut, Słonka końcami palców podbił na poprzeczkę, a następnie doskoczył do niej Adam Strzałba. Futbolówka znalazła się w siatce i początkowo zapisaliśmy bramkę zawodnikowi z Kołczygłów. Dopiero po meczu ostatecznie zweryfikowano to na gola samobójczego walczącego z nim o piłkę Grzegorza Dudka, który jako ostatni dotknął "skóry", zmieniając zasadniczo losy zdarzenia w polu bramkowym. Zatem 0:1 i nie było ważne w tym momencie, że z obrazu gry niewiele na to wskazywało. Debrznianie przystąpili do odrabiania strat. W 67 min. świetną okazję miał Wegner, ale przegrał pojedynek z F. Bronką. Pod naszą bramką niebezpiecznie było w 71. minucie, ale Słonka w dobrym stylu poradził sobie ze strzałem Bartosza Rowińskiego. Ostatnie dwadzieścia minut to nieprawdopodobna komedia omyłek. Sędziowskich dodajmy dla porządku... Na boisku zapanował kompletny chaos wywołany decyzjami arbitra głównego Prila. Całe zło rozpoczęło się w momencie, gdy zignorował swojego młodego (17 lat!) asystenta Krzysztofa Kłosa, gdy ten zdaniem większości słusznie nie zasygnalizował spalonego. Główny rozjemca samodzielnie gwizdnął ofsajd, co pierwszy raz wzburzyło publikę. Potem było już tylko gorzej. Czarę goryczy przelała sytuacja z 74. minuty. MKS wykonywał rzut wolny. Do piłki podszedł Wegner i po komunikacji z sędzią uzyskał przyzwolenie na wznowienie gry bez gwizdka. Tak też uczynił posyłając piłkę w samo okienko, obok zdezorientowanego F. Bronki, pieczołowicie ustawiającego w tym momencie mur. Gol? 1:1? Tak, bo arbiter wyraźnie wskazał na środek boiska. Goście zaczęli protestować i... mieli rację. Dlaczego? Zanim Wegner kopnął piłkę na murawie była udzielana pomoc medyczna, zatem sędzia powinien bezwzględnie wznowić grę na gwizdek i poinformować o tym wykonawcę rzutu wolnego. Co dalej? Trzeźwość umysłu zachował drugi z asystentów Kamil Grzębowski, który przywołał zagubionego Prila do siebie i wytłumaczył w czym rzecz. Mieliśmy więc powtórkę wolnego i... kolejną kontrowersję. Oto ponownie uderzał Wegner, F. Bronka sparował piłkę przed siebie, a nadbiegający Damian Litwiniuk wpakował ją do bramki. 1:1? Nie.... Kłos podniósł chorągiewkę w górę i zarazem... ciśnienie zawodnikom i kibicom MKS-u, bo wydawało się, że "Amper" w momencie strzału z wolnego absolutnie nie był na ofsajdzie. Uff.... Nerwówka na murawie boiska była potężna zwłaszcza, iż w 78 min. drugą żółtą kartkę ujrzał Stalka i czerwono-niebiescy gali w osłabieniu. W 81. minucie... znowu zdobyliśmy bramkę i znowu nie została uznana. Wcześniej na spalonym był jeden z debrznian, co pokazał (tym razem prawidłowo) Kłos. Co na to Pril? W ogóle nie spojrzał w prawą stronę, akcja toczyła się dalej, nastąpiło dośrodkowanie, a zamykający skrzydło Bartłomiej Lica głową pokonał F. Bronkę. Dopiero wówczas Pril zauważył "flagę" w górze i użył gwizdka, co najmniej kilka sekund za późno.... Błędów, takich drobniejszych, ale też irytujących było znacznie więcej. Chaos na boisku trwał do zakończenia zawodów, potęgowany rozdawaniem kartek na lewo i prawo. Łącznie debrznianie otrzymali siedem "żółtek", co jest... rekordem w dwudziestojednoletniej historii klubu. Nigdy dotychczas nie zdarzył się mecz, w którym uzbieralibyśmy aż tyle upomnień. Przyjezdni także stracili jednego zawodnika, gdyż w 87 min. Mateusz Gaca ostro sfaulował Władyczaka i arbiter od razu wyjął czerwoną kartkę. Tyle o przebiegu niedzielnego spotkania, w którym prym wiodły głównie nerwy, a nie piłka nożna. Poza katastrofalną dyspozycją arbitra (może przestraszył się siedzącego na trybunach obserwatora Zbigniewa Koltera?) trzeba też jasno przyznać, że MKS zagrał bardzo, bardzo przeciętnie i nieco na własne życzenie wpędziliśmy się w kłopoty. To banalne, ale mimo, iż sezon w kontekście ambicji związanych z powrotem do klasy okręgowej praktycznie skończył się dla debrznian, to jednak nadal jest o co grać. Naprawdę nie ma różnicy czy zajmiemy np. trzecią lokatę, czy wylądujemy znacznie niżej? Jest! Runda nie układa się po myśli drużyny, ale nie może to być powodem do zwieszania głów. W następnej kolejce udamy się do Budowa, aby w niedzielę 12 maja o godz. 15.00 zagrać ze Skotawą. W tej potyczce nie wystąpi B. Bucholc (cztery żółte kartki). Z kronikarskiej powinności odnotujmy na koniec, że jubileuszowy, setny mecz w drużynie seniorów zaliczył z GKS-em Wojciech Marczak, który debiutował w niej niemal trzy lata temu, 25 lipca 2010r., w zremisowanym 5:5 sparingu z Kamionką Kamień Krajeński.
(SM)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::