wtorek 10 grudnia godz.18.00-19.30 boisko Orlik przy Stadionie Miejskim i czwartek 12 grudnia godz.18.00-19.30 hala Szkoły Podstawowej
JUNIORZY D2
środa 11 grudnia godz.16.00-17.30 hala Szkoły Podstawowej
JUNIORZY E2
wtorek 10 grudnia godz.17.00-18.00 hala Szkoły Podstawowej i czwartek 12 grudnia godz.17.00-18.00 hala Szkoły Podstawowej
JUNIORZY F1
wtorek 10 grudnia godz.16.00-17.00 hala Szkoły Podstawowej i czwartek 12 grudnia godz.17.00-18.00 hala Szkoły Podstawowej
JUNIORZY F2
poniedziałek 9 grudnia godz.17.30-18.30 hala Szkoły Podstawowej i czwartek 12 grudnia godz.17.00-18.00 hala Szkoły Podstawowej w Lipce (sparing)
AKADEMIA PIŁKARSKA
grupa I (roczniki 2019 i 2020, juniorzy G2), trener PAWEŁ WŁADYCZAK; wtorek 10 grudnia godz.15.50-16.50 sala nr 30 w Szkole Podstawowej i czwartek 12 grudnia godz.16.00-17.00 hala Szkoły Podstawowej
grupa II (roczniki 2017 i 2018, juniorzy F2), trener NORBERT MUCHA; poniedziałek 9 grudnia godz.17.30-18.30 hala Szkoły Podstawowej i czwartek 12 grudnia godz.17.00-18.00 hala Szkoły Podstawowej w Lipce (sparing)
grupa III (rocznik 2016, juniorzy F1), trener BARTŁOMIEJ LICA; wtorek 10 grudnia godz.16.00-17.00 hala Szkoły Podstawowej i czwartek 12 grudnia godz.17.00-18.00 hala Szkoły Podstawowej
grupa IV (rocznik 2015, juniorzy E2), trener BARTŁOMIEJ LICA; wtorek 10 grudnia godz.17.00-18.00 hala Szkoły Podstawowej i czwartek 12 grudnia godz.17.00-18.00 hala Szkoły Podstawowej
grupa V (roczniki 2013 i 2014, juniorzy D2), trener KRZYSZTOF DUDZIC; środa 11 grudnia godz.16.00-17.30 hala Szkoły Podstawowej
grupa VI (roczniki 2011 i 2012, juniorzy C2), trener BARTŁOMIEJ LICA; wtorek 10 grudnia godz.18.00-19.30 boisko Orlik przy Stadionie Miejskim i czwartek 12 grudnia godz.18.00-19.30 hala Szkoły Podstawowej
Paciorek - W. Taras, A. Taras, Płóciennik, B. Bucholc - P. Klejdysz (85 Dudek), Władyczak, Malmon, Ł. Dudzic, Marczak (63 K. Dudzic) - Litwiniuk (72 Tyda)
Czas gry
Gole
Asysty
Strz. celne
Strz. niec.
Faule
Faulo- wany
Spalo- ne
Krystian Paciorek
90
Wojciech Taras
90
1
3
Andrzej Taras
90
2
1
2
Łukasz Płóciennik
90
1
Bartłomiej Bucholc
90
1
Patryk Klejdysz
84
1
1
1
Paweł Władyczak
90
1
2
Szymon Malmon
90
3
2
Łukasz Dudzic
90
1
3
1
1
Wojciech Marczak
62
1
5
3
1
Damian Litwiniuk
71
1
1
2
1
1
Krzysztof Dudzic
28
1
Marcin Tyda
19
1
1
Grzegorz Dudek
6
Kardynalne błędy po przerwie
W kończącym sezon meczu wyjazdowym z Lipniczanką przegraliśmy aż 1:4 mimo, iż przebieg I połowy w ogóle nie wskazywał na tak kiepski rezultat. Niestety, zbyt duża liczba błędów w grze obronnej sprawiła, że zostawiliśmy na boisku bardzo przeciętnego rywala komplet punktów.
Paradoksalnie można podsumować, że przegraliśmy to spotkanie... w pierwszych 45 minutach. Dlaczego? Wygrywaliśmy wprawdzie, lecz tylko 1:0, a żadnej z kolejnych wielu okazji nie potrafiliśmy zamienić na drugiego gola, który dałby komfort przed wyjściem na drugą część rywalizacji. W Lipnicy stawiliśmy się w piętnastu, w porównaniu z poprzednią wyjściową jedenastką na mecz z Uranią zabrakło jedynie Michała Birosza. Zastąpił go Patryk Klejdysz. Na ławce usiedli Krzysztof Dudzic, Marcin Tyda, Grzegorz Dudek (pierwszy występ od niemal dwóch miesięcy) i Sławomir Słonka. Tylko Sławek nie wszedł w trakcie meczu na plac gry. Dla obydwu zespołów nie było to spotkanie o jakąś wielką stawkę, ale to nie znaczy, że rezultat był mało ważny. My chcieliśmy skończyć ligę czwartym zwycięstwem z rzędu, gospodarze usiłowali podtrzymać opinię zespołu dobrze radzącego sobie na własnym boisku z ekipami z czołówki tabeli. Zamierzenia ziściła Lipniczanka. Jako pierwsi dogodną okazję mieli miejscowi. W 2 min. źle zastawiona pułapka ofsajdowa omal nie kosztowała nas straty gola. Jeden z rywali wyprzedził Łukasza Płóciennika i popędził na spotkanie z Krystianem Paciorkiem. Na szczęście skończyło się na strachu. W 5 min. po ładnej akcji Szymona Malmona niecelnie główkował Patryk Klejdysz. Za moment znakomitą szansę miał Damian Litwiniuk. Otrzymał futbolówkę od Łukasza Dudzica, był na czystej pozycji na wprost bramki, ale po jego strzale piłka odbiła się jedynie od poprzeczki. Wielka szkoda, bo to powinien być gol! Wtedy nie udało się, ale w 15 min. "Amper" dał nam prowadzenie. Wojciech Marczak efektownie minął dwóch lipniczan po lewej stronie, dograł do niepilnowanego Litwiniuka i po uderzeniu z bliska cieszyliśmy sie z wyniku 1:0 dla MKS-u. Dalsze pół godziny I części stało pod znakiem niecelnych strzałów czerwono-niebieskich. Wystarczy podać, że aż jedenaście razy posyłaliśmy piłkę w kierunku bramki Marcina Czapiewskiego i w każdym przypadku mijała ona cel. Cóż z tego, że posiadaliśmy przewagę w polu, gdy rezultat ani drgnął. Mógł też zmienić się w drugą stronę. W 19 min. Paciorek obronił mocne uderzenie najlepszego na murawie Tomasza Szady Borzyszkowskiego, trzy minuty później po kornerze gospodarzy znowu "Pacior" miał sporo pracy po strzale z 20 metrów. Najbardziej gorąco zrobiło się jednak w 45 minucie, kiedy po kontrze "bomba" posłana z lewej strony zatrzymała się na słupku, a sytuację wyjaśnił szybko Płóciennik. Poza tym obserwowaliśmy w trakcie tych 45 minut także sporo gadaniny i kopaniny (po kostkach) zawodników Lipniczanki, co skończyło się czterema żółtymi kartkami. Wiele szczęścia miał niejaki Paweł Rączkowski, o którego umiejętnościach piłkarskich niewiele dobrego można napisać, za to o chamskim zachowaniu jak najbardziej. Ów zawodnik tylko dużej pobłażliwości arbitra zawdzięcza, że nie został odesłany do szatni z czerwoną kartką. Wszystko co złe w drugiej połowie rozpoczęło się bardzo szybko, bo w 47. minucie. Po kornerze żaden z debrznian nie wybił piłki, dopadł do niej Krystian Czapiewski i płaskim strzałem po długim rogu zmieścił przy słupku. 1:1. Gra była zacięta, bez przewagi którejś ze stron, ale to Lipniczanka poczuła się od tej pory pewniej i poszła za ciosem. W ciągu ośmiu (!) minut straciliśmy następne trzy gole i było "po meczu". Gdzieś zabrakło konsekwencji, zrozumienia, walki na 100 procent, wiary w MKS-ie. Niewątpliwie bohaterem dnia w Lipnicy został Patryk Żmuda Trzebiatowski. Rezerwowy napastnik pojawił się na boisku mniej więcej w 55. minucie, zagrał ledwie 20 minut i... dwukrotnie pokonał Paciorka. Może nie wyróżniał się piłkarsko, ale dwa razy znalazł się tam, gdzie należy i kończył akcje swoich kolegów. Tak było w 61. minucie (skuteczna dobitka po zagraniu Szady Borzyszkowskiego) i w 66 min. (znowu dobitka po rzucie wolnym i odbiciu futbolówki przez "Paciora"). Na dodatek w 69 min. sprezentowaliśmy (Paciorek i Wojciech Taras) gola Szada-Borzyszkowskiemu, który wcelował do pustej bramki. Jakie to ma znaczenie, że gra była wyrównana, wobec faktu, iż to lipniczanie byli zwyczajnie do bólu skuteczni? Chcieliśmy poprawić wynik, ale wyśmienitej okazji nie wykorzystał P. Klejdysz w 67 min., a potem także w 89 min. Andrzej Taras, który po podaniu od Tydy strzelał do właściwie opuszczonej bramki, ale sytuację uratował gospodarzom kapitan Jarosław Kozłowski. Cóż, przykra przegrana na koniec, pokazująca także jak nierówną dyspozycję prezentowaliśmy wiosną i jak jeszcze niedojrzałą drużyną jest obecny MKS. Na głębszą analizę tego, co wydarzyło się w całym sezonie nadejdzie czas. Teraz przed zawodnikami dłuższy odpoczynek od piłki i oczekiwanie na rundę jesienną nowych rozgrywek.