SENIORZY › RELACJE
» 30 kolejka - 10.06.2006r.
» Sędzia: Krzysztof Kwiatkowski (Warcimino) - główny, Krystian Lipski (Główczyce) i Sylwester Barczyński (Maleniec) - asystenci
7:1
(3:1)
Pogoń Lębork MKS Debrzno
  0:1 Damian Litwiniuk (3)
Łukasz Łapigrowski (22) 1:1  
Marcin Drzazgowski (30) 2:1  
Radosław Piotrowski (34) 3:1  
Tomasz Frącek (49-k) 4:1  
Oskar Jasiński (69-k) 5:1  
Adam Żuchowski (73) 6:1  
Radosław Piotrowski (86) 7:1  

10 strzały celne 3
14 strzały niecelne 2
5 rzuty rożne 5
9 spalone 6
13 faule 6
1 żółte kartki 3
0 czerwone kartki 2
2 karne 0
widzów ok. 30

MKS: Rutyna (46 Mendrek) - Taras, S.Nylec, Małys, Dudek - Binkiewicz, Wegner, Kisełyczka, Grochowina - Litwiniuk, Wójtowicz
Żółte kartki: Dudek, Kisełyczka, Taras
Czerwone kartki: Wegner 48 min. (zagranie ręką piłki zmierzającej do bramki), Grochowina 63 min. (niesportowe zachowanie)

  Czas
gry
Gole Asysty Strz.
celne
Strz.
niec.
Faule Faulo-
wany
Spalo-
ne
Robert Rutyna45       
Andrzej Taras90   111 
Sylwester Nylec90  1 122
Jarosław Małys90       
Grzegorz Dudek90    22 
Piotr Binkiewicz90   1   
Paweł Wegner47 1   1 
Mirosław Kisełyczka90     21
Bartłomiej Grochowina62     1 
Damian Litwiniuk901 1 1 2
Radosław Wójtowicz90  1  21
Grzegorz Mendrek45    12 

Bankructwo nadziei
Jeśli mecz z Pogonią Lębork oznaczał pożegnanie z klasą okręgową dla MKS-u, to uczyniliśmy to w fatalnym stylu. Na naszej stronie internetowej zawsze staramy się pozytywnie pisać o meczach czerwono-niebieskich, o ich grze, zaangażowaniu, walce, itd. Nie można jednak przecież udawać, że tym razem nic się nie stało i wszystko jest ok. Nie można też mówić, że wobec przegranej Brdy w Główczycach nie pomogłoby nam nawet ogranie Pogoni.
Jak to bowiem jest, że na tak istotny dla klubu mecz nie jedzie jeden z najbardziej doświadczonych piłkarzy? Nie pojechał, bo tak mocno przejął się porażką Polski z Ekwadorem na mistrzostwach świata (bardziej chyba nawet niż sam selekcjoner Janas), że nie stawił się na zbiórkę wyznaczoną na stadionie nazajutrz o godz. 12:20. Żenujące! Wybraliśmy się zatem do Lęborka w czternastu, przy czym jednym z zawodników rezerwowych był niezdolny do gry, kontuzjowany od kilku tygodni Andrzej Jażdżewski. Absencje innych zawodników były uzasadnione (praca, uczelnia, sprawy rodzinne).
Nadzieję na dobry wynik mieliśmy przez 22 minuty. Do tej pory prowadziliśmy 1:0 po golu zdobytym błyskawicznie, bo już w 3 minucie. Płasko zagrana piłka z rogu przez Pawła Wegnera minęła kilku obrońców lęborczan, a stojący na trzecim metrze przed bramką Kamila Sęktasa Damian Litwiniuk z łatwością skierował futbolówkę do siatki. Przebieg gry w tych początkowych minutach był bardzo wyrównany i można było sądzić, że nie stoimy na straconej pozycji. Niestety w 22 min. zbyt krótko wybita piłka głową po dośrodkowaniu w nasze pole karne, dobiegł do niej Łukasz Łapigrowski i z 18 metrów po ziemi umieścił w bramce po błędzie Roberta Rutyny. Golkiper debrznian, tak przecież przez nas chwalony (i słusznie) w trakcie rundy, zagrał bodaj najsłabszy mecz w czerwono-niebieskich barwach. Jego konto obciążają także kolejne 2 gole zdobyte przez gospodarzy do przerwy. Co gorsza w szatni odmówił wyjścia na drugą połowę, a rezerwowy bramkarz Daniel Janusz uczynił to samo. W tej sytuacji między słupkami stanął Piotr Binkiewicz, a do pola wszedł za Rutynę Grzegorz Mendrek. Kuriozalne zdarzenie, które na tym szczeblu rozgrywkowym nie powinno mieć absolutnie miejsca!
Po zmianie stron mogliśmy już tylko liczyć na łagodny wymiar kary. W 48 min. czerwona kartka dla Wegnera za zagranie ręką piłki zmierzającej do pustej bramki. W 63 min. za niesportowe zachowanie straciliśmy Bartłomieja Grochowinę i od tej chwili MKS grał w dziewiątkę. Potem Pogoń zdobywała łatwo kolejne gole. Z naszej strony bramce Sęktasa zagrozili w drugiej połowie Radosław Wójtowicz i Sylwester Nylec.
Momentami było nawet na boisku zabawnie. Na przykład wówczas, gdy arbiter został tak "skołowany" przez piłkarzy Pogoni, że nie wiedział któremu z nich dać żółtą kartkę za faul na Wójtowiczu. W końcu pokazał ją pierwszemu lepszemu, w tym przypadku Radosławowi Piotrowskiemu... Albo wtedy, gdy spiker obwieścił, że żółtą kartkę ujrzał Mirosław Kisełyczka, zamiast Andrzeja Tarasa. Kapitan MKS-u krzyknął do sędziego, że to w takim razie jego drugie "żółtko"...
Ogólnie jednak smutne to było widowisko, obserwowane (raczej na szczęście dla nas) przez zaledwie garstkę kibiców. Na dziś nie ma MKS-u w klasie okręgowej, chyba że otrzymamy "koło ratunkowe" w postaci awansu Czarnych Czarne do IV ligi. Baraże z udziałem drużyny znad Czernicy odbędą się 17 i 21 czerwca. Wicemistrz okręgówki zmierzy się z jednym z trzech klubów: Unia Tczew, Olimpia Sztum i Wisła Tczew. Losowanie par 13 czerwca o godz. 16:30 w Gdańsku.
9 czerwca 1996 roku MKS wywalczył po raz pierwszy w swojej historii awans do klasy okręgowej. Wielu ludzi pamięta dobrze radość po "zwycięskim remisie" 3:3 w Sławianowie. Równe 10 lat później znajdujemy się w diametralnie innym położeniu. O przyczynach takiego stanu rzeczy można by dyskutować godzinami. Tak na gorąco wydaje mi się, że coś co zwykło się w sporcie określać mianem "ducha zespołu" uleciało z debrzneńskiej ekipy w pamiętnych barażach o utrzymanie w lidze w 2003 roku ze Stalą Jezierzyce. Potem to już były pojedyncze zrywy i ciągła szarpanina. Charakter o którym tak często piszemy objawiał się w naszym zespole zdecydowanie zbyt rzadko, aby dziś nie martwiąc się o przyszłość zajmować bezpieczną lokatę w tabeli. Jest paląca wręcz potrzeba refleksji po sezonie i poukładania wielu spraw na nowo. Bez tego, jeśli rzeczywiście spadniemy, klasa A zagości w Debrznie na znacznie dłuższy czas niż 12 miesięcy.
(SM)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::