SENIORZY › RELACJE
» 23 kolejka - 07.05.2016r.
» Sędzia: Kamil Grzębowski (Chojnice) jako główny oraz asystenci: Łukasz Kolter (Dębnica) i Dariusz Ogórek (Kamnica)
4:5
(0:3)
MKS Debrzno Sokół Wyczechy
 0:1 Karol Dołgowski (12)
 0:2 Karol Dołgowski (32)
 0:3 Karol Dołgowski (40)
Paweł Wegner (49-k)1:3  
 1:4 Karol Dołgowski (60)
Patryk Klejdysz (61)2:4  
Bartłomiej Rutyna (73)3:4  
 3:5 Mateusz Kubala (76)
Paweł Wegner (90-k)4:5  
 

13 strzały celne 8
8 strzały niecelne 4
6 rzuty rożne 1
2 spalone 7
14 faule 11
1 żółte kartki 4
0 czerwone kartki 0
2 karne 0
widzów ok. 250

MKS: Słonka- W. Taras (46 Płóciennik), Stalka, Łukaszuk (46 Szostek), Kałdowski- Szczubiał, Władyczak, Kawczak, K. Masternak (59 P. Klejdysz)- Wegner, B. Rutyna
Żółta kartka: W. Taras

  Czas
gry
Gole Asysty Strz.
celne
Strz.
niec.
Faule Faulo-
wany
Spalo-
ne
Sławomir Słonka90       
Wojciech Taras45    1  
Sebastian Stalka90 1411  
Tomasz Łukaszuk45       
Kamil Kałdowski90    11 
Przemysław Szczubiał90    4  
Paweł Władyczak90  1 28 
Michał Kawczak90   112 
Kamil Masternak58   1   
Paweł Wegner902 341 1
Bartłomiej Rutyna901 3 1 1
Łukasz Płóciennik45       
Krystian Szostek45       
Patryk Klejdysz321 212  

Sokół wzlatuje do IV ligi
Wydaje się, że po spotkaniu MKS-u z Sokołem kwestia pierwszej lokaty na koniec edycji 2015/2016 w okręgówce została rozstrzygnięta. Tak, wiemy, iż do zakończenia sezonu pozostało siedem meczów, ale tylko jakiś kataklizm mógłby sprawić, że obecny lider zaprzepaści dziesięciopunktową przewagę nad goniącym go (mało udanie) "peletonem". Czerwono-niebiescy po potyczce o dwóch obliczach przegrali z przodownikiem zmagań 4:5 i jest niemal pewne, że rywale w cuglach wywalczą awans.

Tym razem Paweł Władyczak desygnował do składu szesnastu piłkarzy. Linia defensywna była zestawiona identycznie jak przed sześcioma dniami w Ustce w trakcie konfrontacji z Wybrzeżem Objazda i tworzyli ją Wojciech Taras, Sebastian Stalka, Tomasz Łukaszuk i Kamil Kałdowski. Po kartkowej pauzie wrócił do wyjściowej jedenastki Przemysław Szczubiał, który zastąpił na prawej stronie pomocy nieobecnego w sobotę Bartłomieja Licę. Jako drugi młodzieżowiec pojawił się w zestawieniu Kamil Masternak, a Mariusz Góra przesiedział (wraz z Robertem Oleksiewiczem) 90 minut na ławce rezerwowych. Zgodnie z zapowiedziami zabrakło Michała Pacholika, a miejsce na placu gry odzyskał Michał Kawczak.

Goście mieli większy kłopot kadrowy. Oprócz najlepszego snajpera rozgrywek Łukasza Kościana (4 żółte kartki) nie zagrał także Paweł Łacko, który w drodze do Debrzna miał kolizję samochodową i nie dotarł na stadion. Nie było Kościana, nie było Łacki, na swoje barki odpowiedzialność za ofensywne poczynania lidera wziął więc Karol Dołgowski. W dotychczasowych meczach bieżącej kampanii zdobył raptem 6 goli, tymczasem nad Debrzynką strzelił ich cztery(!). Niemal osiem lat nie notowaliśmy przypadku, aby w spotkaniu ligowym w Debrznie którykolwiek z futbolistów drużyny rywali popisał się taką skutecznością. Poprzednio uczynił to Henryk Patyk 22 maja 2008r., kiedy MKS uległ Pomorzu Potęgowo 0:6. Z kolei równe pięć lat temu 7 maja 2011r. ostatni raz w meczu o punkty na stadionie przy ul. Sportowej goście zdobyli pięć goli. Wtedy mogli się tym pochwalić zawodnicy Chrobrego Charbrowo, a debrznianie przegrali 1:5.

Zanim futboliści przystąpili do rywalizacji na murawie odbyła się miła uroczystość. Otóż burmistrz miasta i gminy Debrzno Wojciech Kallas wraz z wiceprezesem debrzneńskiego klubu Bogdanem Bojarskim wręczyli pamiątkowe koszulki z numerem "217" (poprzedni rekord strzelecki), honorujące dwóch najlepszych snajperów w dziejach drużyny seniorów MKS-u. Otrzymali je Paweł Wegner i w imieniu przebywającego na co dzień na Wyspach Brytyjskich Andrzeja Korosia jego ojciec Marian. W kuluarach natomiast jeszcze jeden ważny akcent. Piłkę nożną z emblematem Euro 2016 z przeznaczeniem dla dzieci z Akademii Piłkarskiej odebrał z rąk fundatora Mirosława Betańskiego (firma "Kamlas") P. Władyczak.

Jak przebiegały zawody? Dla postronnych obserwatorów było to bardzo ciekawe, zacięte widowisko, dla osób związanych z naszym klubem potyczka, w której przebyliśmy drogę z piekła do... prawie nieba. Prawie, bo przecież mimo ambitnej pogoni nie udało się doścignąć przeciwników. Żeby obrazowo określić to, co działo się w premierowych 45 minutach należałoby napisać, że na boisku był tylko jeden zespół, Sokół... Graliśmy źle, bardzo źle, popełnialiśmy szkolne błędy, umożliwiając zdobycie przyjezdnym trzech bramek, a raczej Dołgowskiemu ustrzelenie klasycznego hat tricka. Mało tego, wynik 0:3 to i tak najniższe z możliwych prowadzenie Sokoła, bo goli mogło paść więcej. Druga połowa krańcowo odmienna i za nią, niezależnie od ostatecznego efektu, piłkarzom MKS-u należą się spore brawa, bo podjęli walkę, zmusili ekipę z Wyczech do odwrotu, wytrzymali też mecz znacznie lepiej fizycznie.

Ale po kolei... Sytuacja z 2. minuty powinna nam dać wiele do myślenia, bo była początkiem nieszczęść czerwono-niebieskich w tej fazie gry. Środkiem boiska "wjechał" w naszą defensywę Ariel Sobczak, minął Sławomira Słonkę i gdyby nie fakt, że piłkę przejął będący na spalonym Karol Borek niechybnie padłby już wtedy gol. W 12 min. wątpliwości nie było. Fatalną pomyłkę zaliczył Szczubiał, po którego zagraniu futbolówkę przejął Dołgowski, wyszedł na czystą pozycję i bez trudu wygrał pojedynek ze Słonką. Staraliśmy się odpowiedzieć, ale ciężko było zawiązać składną akcję. Graliśmy schowani, za mało było ruchu z przodu, wychodzenia na pozycje, aktywności, zwykłej sportowej odwagi. Dopiero w 29 (!) minucie za sprawą Bartłomieja Rutyny oddaliśmy pierwsze celne uderzenie na bramkę Marcina Kiejzika.

W 32 min. Sokół wygrywał 2:0. Przechwyt w środku pola, dogranie do Dołgowskiego, okazja sam na sam ze Słonką i ponownie piłka w siatce. Koszmar trwał, bo w 36 min. tylko dzięki Słonce nie straciliśmy trzeciej bramki. Idealną szansę zmarnował Borek, a chwilę później mieliśmy mnóstwo szczęścia po wrzutce z rogu. 40. minuta to efektowna szarża Sobczaka i strzał z ostrego kąta, po którym "gała" trafiła w poprzeczkę... Nie minęło pół minuty, gdy Dołgowski trzeci raz znalazł sposób na Słonkę. Jeszcze w 42 min. ten sam piłkarz był bliski szczęścia i wreszcie mogliśmy w fatalnych nastrojach udać się do szatni.

Od pierwszego gwizdka arbitra Kamila Grzębowskiego po zmianie stron zabraliśmy się gruntownie za odrabianie potężnych strat. Sygnał dał Władyczak, celnie strzelając z dystansu w 47. minucie. Za moment próbował przesunięty z obrony do II linii Stalka. Po rogu główkował Paweł Wegner, a Adam Hinc zagrał futbolówkę ręką i sędzia podyktował karnego. W 49 min. wykorzystał go Wegner i to dodało wiary debrznianom w możliwość odwrócenia losów meczu. Przycisnęliśmy, ale w jednej chwili zamiast 2:3 (świetna sposobność Wegnera) zrobiło się 1:4... Goście skontrowali i mający "dzień konia" Dołgowski zdobył następną bramkę.

To wcale nie był jednak koniec emocji, bo błyskawicznie, 60 sekund potem, MKS poprawił rezultat na 2:4. Uczynił to wprowadzony dwie minuty wcześniej Patryk Klejdysz. Skorzystał z błędu Kiejzika i bez problemu umieścił piłkę w celu. Znowu odżyły nadzieje i w 73 min. upór czerwono-niebieskich został nagrodzony. Wprawdzie najpierw nieczysto uderzył piłkę Wegner, ale w kolejnej akcji Stalka idealnie w tempo dograł do B. Rutyny, a ten nie miał żadnych trudności z wygraniem starcia z Kiejzikiem. Zatem gol kontaktowy, 3:4, a po trzech następnych minutach... 3:5! Rzut wolny z okolic linii środkowej wykonywał kapitan gości Marcin Sobiegraj. Dośrodkowana futbolówka powinna paść łupem Słonki, ale golkiper MKS-u niespodziewanie nie zdołał jej chwycić, a dobrze ustawiony Mateusz Kubala trafił do "pustaka". Ech...

W końcówce mimo to nie rezygnowaliśmy ze zmiany wyniku. W 90 min. arbiter uznał, iż Sobiegraj faulował Władyczaka, a Wegner drugi raz pewnie strzelił z "wapna". 4:5, doliczone trzy minuty (naszym zdaniem odrobinę za mało) i dosłownie w ostatniej akcji znakomita okazja B. Rutyny na remis. Piłka powędrowała jednak ponad poprzeczkę, a wkrótce zabrzmiał gwizdek na zejście do budynku klubowego. Aby wygrywać takie mecze trzeba zaprezentować w miarę równą dyspozycję przez więcej niż 45 minut. Emkaesiacy tymczasem zmobilizowali się dopiero po przerwie i było to za mało. Szkoda, bo jak wspomnieliśmy wyżej sytuacja w górze tabeli jest wobec porażki z Sokołem właściwie klarowna. Zespołowi Władyczaka przyjdzie w finiszowych siedmiu kolejkach starać się o jak najwyższą lokatę, lecz już nie pierwszą. Za ekipą z Wyczech duży tłok, między drugą pozycją, którą obecnie zajmujemy, a piątą okupowaną przez bardzo dobrze grającą na wiosnę Kaszubię dystans wynosi tylko trzy oczka. Duże znaczenie będą mieć dwa następujące po sobie mecze wyjazdowe. Najpierw pojedziemy do Sycewic (14 maja o godz.13.00), a osiem dni później zawitamy do Studzienic.
(SM)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::